Chodzi o zdarzenie z czerwca: wezwany do umierającego pacjenta dyspozytor wdał się w nerwową rozmowę ze zgłaszającym. To sprawa, o której mówiła wówczas cała Polska.
Rozmowę zarejestrował mężczyzna, który zadzwonił na 112. Dyspozytor powiedział zgłaszającemu, który się niecierpliwił: "no to umrze, każdy kiedyś umrze".
- Prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim wystąpiła o opinie specjalistów, które mają dać odpowiedź czy rozmowa dyspozytora naraziła pacjenta na utratę życia - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim Maciej Meler.
- Prokurator wystąpił do sądu o zwolnienie lekarzy z tajemnicy lekarskiej i takie postanowienie po uprawomocnieniu się da dopiero podstawę do wykonania czynności procesowych z udziałem lekarzy. Niezależnie od powyższego w oparciu o zgromadzony materiał prokurator wystąpił do pięciu placówek naukowych o wydanie w przedmiotowej sprawie opinii. Opinia ta jest niezbędna dla dokonania oceny karno-prawnej - dodaje Maciej Meler.
Dyspozytor pogotowia w Kaliszu po zdarzeniu został zawieszony w obowiązkach. Obecnie nie pracuje już jako dyspozytor. Jeśli okaże się, że źle przeprowadzał rozmowę ze zgłaszającym i za późno wysłał ambulans, a biegli uznają, że kilka minut mogło uratować życie człowieka, grozi mu do 5 lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka oraz za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki.