Z przedstawicielami załogi spotkał się niemiecki współwłaściciel firmy. pracownicy zażądali od niego podwyżki i przywrócenia bezpłatnego dowozu do zakładu. O podwyżce nie ma ma mowy, a dowóz owszem, ale za pieniądze z funduszu socjalnego. Rozmowy zakończyły się fiaskiem. Strajk trwa. Właściciel ostrzegł, że jeśli produkcja nie ruszy, co osiem godzin będzie zwalniał 20 osób, bo protest uznaje za nielegalny.