Wiceburmistrz Błażej Pera uważa, że likwidacja straży to błąd: „Nie wiem, czy bezpieczeństwo można tylko i wyłącznie na pieniądze przeliczać” – mówi. Gorący zwolennik likwidacji straży, wiceprzewodniczący rady miejskiej Romuald Barszcz pyta retorycznie: „A jak sobie radzą sąsiednie miasta, Nekla czy Pyzdry, które mają podobne problemy, podobne zadania, a straży miejskiej nie mają?”
Komendant straży w Miłosławiu Zbigniew Fret wertuje dokumenty i pokazuje, że w tym roku było już ponad 60 interwencji. Wyjaśnia, że są to bardzo różne wezwania: do psów zostawionych bez opieki, do sąsiedzkich i domowych kłótni, itd… Jednak ulica raczej chwali decyzję radnych. Ludzie mówią, że nie lubią strażników, bo oni "nic nie robią".
W obronie straży stanęła dopiero siódma zapytana przez naszego reportera osoba; jej zdaniem w mieście za mało widać policję i właśnie dzięki straży miejskiej „interwencje są szybsze i lepsze”. Straż Miejską w Miłosławiu tworzy dwóch funkcjonariuszy.