Wybory w USA okiem poznaniaków


Mówili bezdomnym, że przebywanie w altanach, koczowiskach, pustostanach czy garażach, w tak niskich temperaturach jest niebezpieczne. Służby odwiedziły dziś koczowiska na poznańskim Nowym Mieście.
Pan Roman mieszka w garażu, nie chce iść do schroniska dla bezdomnych. Twierdzi, że jest tam tłok, ludzie śpią na podłodze, a z ośrodka trzeba wyjść rano i można wrócić dopiero wieczorem. - To już wolę sobie napalić w piecu i mieć cały dzień ciepło. Ludzie dużo mi pomagają, dają mi ubrania, jedzenie - mówi.
- Informujemy gdzie można się ogrzać, zjeść ciepły posiłek. Staramy się nakłonić bezdomnych by przenieśli się do ośrodków, gdzie mogą przetrwać zimę - mówi Anna Nowaczyk z poznańskiej straży miejskiej.
Strażnicy miejscy będą dowozili ciepłą herbatę bezdomnym. Nie wiadomo, ile osób spędza zimę w altanach, koczowiskach, czy pustostanach w Poznaniu. Służby o większości wiedzą, bo wielu bezdomnych koczuje w stałych miejscach, np. w tak zwanym miasteczku, czyli osiedlu bezdomnych niedaleko Parku Sołackiego.
Jacek Butlewski/szym