Proces w tej sprawie ze względu na dobro młodych zawodniczek toczył się przy drzwiach zamkniętych. Niejawne było także uzasadnienie wyroku. Krzysztof L. odpowiadał z wolnej stopy. Na rozprawę nie przyszedł. Byli za to rodzice molestowanych dziewczyn. Po ogłoszeniu wyroku - jak mówili - odczuli ulgę. - Myśmy wierzyli naszym dzieciom od samego początku. Wiedzieliśmy, że mówią prawdę. Nie chodziło nam o wysokość wyroku, a jedynie o uznanie racji naszych dzieci - mówili.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona już zapowiedziała apelację.