Pojawiły się nowe fakty w sprawie zabójstwa dwulatka. Do tragedii doszło w nocy z 13 na 14 marca, dokładnie tydzień temu. Dziecko zostało uduszone przez swoją 21-letnią matkę.
Okazuje się, że w rodzinie dochodziło do przemocy już pół roku temu. Wiedziała o tym policja, która w październiku została wezwana do chodzieskiego szpitala. Chłopiec miał złamaną nogę - lekarze podejrzewali przemoc domową. Nic z tym jednak nie zrobiono. - Musimy się przyjrzeć tej sprawie i sprawdzić czy można było zapobiec tragedii - mówi rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu Andrzej Borowiak
W tej sprawie trwa kontrola prowadzona przez Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w październiku ubiegłego roku lekarze chodzieskiego szpitala przekazywali informacje o swoich wnioskach i obserwacjach. Funkcjonariusze, którzy wówczas byli zaangażowani w tę sprawę wykonali szereg różnych czynności procesowych i poza procesowych. Ale później nie mamy już informacji o jakichkolwiek efektach tych ustaleń.
Całe śledztwo w sprawie chłopca przejęła policja w Poznaniu. W związku ze sprawą odwołano też komendanta chodzieskiej policji. Swoje czynności wyjaśniające prowadzi również prokuratura. Zawieszony w pracy, przynajmniej na pół roku został prokuratur rejonowy w Chodzieży i asesor, który prowadził sprawę dziecka w październiku.
Rodzice 2-latka usłyszeli już zarzut znęcania się nad chłopcem, kobiecie dodatkowo postanowiono zarzut zabójstwa. Sprawa jest rozwojowa i nie wiadomo czy ktoś nie usłyszy jeszcze zarzutów.