Największa porodówka w Polsce już po remoncie. Poznańska klinika przy ulicy Polnej zamiast ośmiu sal porodowych ma ich teraz dziesięć. Przypominają domowe sypialnie, by kobiety lepiej znosiły stres związany z porodem.
- Celem było stworzenie miejsca bezpiecznego, komfortowego, ciepłego, żeby pacjentka czuła się, jak w domu i myślę, że ten cel udało się wspólnie osiągnąć. Kobiety mogą się czuć w naszych salach po remoncie, jak w swoich sypialniach - mówi dyrektor szpitala dr Maciej Sobkowski.
- To rzeczywiście daje pewien taki większy spokój. Do tego zmierzamy, żeby ktoś przyszedł i nagle nie zobaczył białych kafli od podłogi do sufitu i od razu każdy się boi, bo też bym się bał - dodaje szef oddziału porodowego prof. Krzysztof Szymanowski.
Badania naukowe potwierdzają, że im mniejszy stres, tym szybszy poród, a stres można rozładować przez zmianę otoczenia.
Nie byłoby nowej porodówki bez pomocy Fundacji Siepomaga, która przekazała 700 tysięcy złotych.
- To datki z jednego procenta podatku - mówi prezes fundacji Monika Urban. - Jako mama wiem, co to znaczy rodzić. Rodziłam w sali nieklimatyzowanej. Było wtedy bardzo gorąco, do tego stopnia, że były otwierane drzwi po obu stronach sali, by mogło dostać się powietrze. Nie chciałabym, by inne kobiety musiały coś takiego przeżywać.
W poznańskiej klinice rodzi się około siedmiu tysięcy dzieci rocznie, średnio dwadzieścia w ciągu doby. Remont nie wpłynął na pracę szpitala. Sale porodowe były wyłączane po kolei.