Wczoraj prorektor uczelni profesor Tadeusz Wallas powiedział nam, że postępowanie dyscyplinarne wobec doktora Macieja Borkowskiego zostało umorzone. Dziś rzecznik uczelni wyjaśnia, że postępowania nie było, bo wystarczyła rozmowa. - Podjęcie rozmowy z doktorem Borkowskim było decyzją rektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza - mówi Małgorzata Rybczyńska.
To wynika z ustawy, rektor mógł też skierować sprawę do rzecznika dyscyplinarnego z prośbą o wszczęcie postępowania wyjaśniającego. Pan rektor mógł wskazać osobę, która przeprowadza taką rozmowę - w tym przypadku był to prorektor do spraw kadry i finansów, czyli osoba uprawniona do prowadzenia tego rodzaju rozmów.
Doktor Maciej Borkowski, z którym rozmawiał prorektor prof. Tadeusz Wallas, miał wyrazić ubolewanie, że "przez część z tych, którzy czytali jego wpisy w mediach społecznościowych, został źle odebrany".
Doktor Borkowski został pouczony - mówi prorektor Wallas - aby w swoich wpisach nie używał słów, które mogą być przez niektórych uznane za niegodne nauczyciela akademickiego. On sam zadeklarował też "zakończenie działalności w mediach społecznościowych".
Doktor Maciej Borkowski, pracownik Instytutu Filologii Germańskiej UAM w Poznaniu pisał na Twitterze o „pisowskiej zarazie”, dzieci nazywał „rozwrzeszczanymi pińcsetplusami”, a prezesa PiS - „dziadygą z Żoliborza”.