Prezydent Piotr Korytkowski zwrócił się o to, uzasadniając, że radni kierowali się względami pozamerytorycznymi. Nie da się inaczej wytłumaczyć głosowania w sprawie wotum zaufania dla prezydenta za ubiegły rok, który urzędował tylko 26 dni roboczych - przekonuje prezydent.
- Radni po prostu zauważyli, że polityka powinna grać tutaj pierwsze skrzypce, a nie merytoryka. Będę zdeterminowany i będę robił tak, aby - to co zacząłem - dokończyć. Jeżeli nie będzie mi to dane - trudno - dodaje Korytkowski. "Nikt nie jest wiecznie prezydentem" - tak prezydent mówił tuż po głosowaniu i ostatnie zdanie z tej wypowiedzi oddaje istotę sporu między nim, a opozycją w radzie miasta oraz sens wniosku do wojewody.
Gdyby bowiem radni dwa razy z rzędu nie udzielili mu wotum zaufania, mogliby - na drodze uchwały - doprowadzić do referendum w sprawie jego odwołania. A biorąc pod uwagę odpowiedź Urzędu Wojewódzkiego - takie ryzyko istnieje. Wojewoda odmówił unieważnienia uchwały pisząc w uzasadnieniu, że ustawodawca powiązał udzielanie wotum zaufania nie z osobą, która w danym momencie pełni funkcję, a ze stanowiskiem.
Przypomnijmy - Regionalna Izba Obrachunkowa uznała za nieważną uchwałę rady miasta w sprawie nieudzielenia prezydentowi Konina absolutorium, jednak prawdziwym zagrożeniem dla politycznej przyszłości Piotra Korytkowskiego może się okazać przyszłoroczne głosowanie w sprawie wotum zaufania.