W sobotę grupy rekonstrukcji historycznej przypomniały mieszkańcom Turka okoliczności jego śmierci.
- Był postacią aktywną i szanowaną, a zginął właściwie przez przypadek od rykoszetu niemieckiej kuli, już po uzgodnieniu warunków wycofania się Prusaków z miasta - mówi Bartosz Stachowiak, dyrektor Muzeum Rzemiosła Tkackiego w Turku.
- Rozpoczęły się pertraktacje, których celem było wyprowadzenie wojsk Pruskich z miasta. Już po uzgodnieniu warunków porozumienia nastąpiła salwa wojsk pruskich - niczym przez stronę polską nie sprowokowana. Stanisław Kączkowski został śmiertelnie ranny od rykoszetu jednego z pocisków - tłumaczy znawca lokalnej historii.
- Stanisław Kączkowski był synem urzędnika carskiego, który w konspiracji zaczął działać w Łodzi, ale z powodu prześladowań przeniósł się do Turku, gdzie założył ruch skautingowy i wraz z harcerzami postanowił wziąć udział w wydarzeniach 11 listopada 1918 roku - opowiada Bartosz Stachowiak.
Rekonstrukcja odbyła się przed budynkiem poczty, gdzie sto lat temu śmiertelnie postrzelono Stanisława Kączkowskiego. W niedzielę w mieście - podobnie jak w większości miejscowości w kraju - odbędą się oficjalne uroczystości jubileuszu stulecia odzyskania niepodległości.