"Oskarżony wsiadł do niesprawnego technicznie samochodu" - mówiła dziś w sądzie pełnomocnik przewoźnika Alicja Kociemba.
Sam biegły zeznając na rozprawie wskazywał, że już na pierwszy rzut oka pojazd był w stanie zaniedbanym, niesprawnym technicznie, co w efekcie w trakcie kierowania tym pojazdem doprowadziło do kolizji z szynobusem, na skutek nieprawidłowego zachowania oskarżonego, przekroczenia tej normy bezpieczeństwa w ruchu drogowym doprowadzając do nie tylko szkody w wielkich rozmiarach, ale także narażenia wielu osób na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia
- mówiła Alicja Kociemba.
W wypadku, do którego doszło w kwietniu 2020 roku, najciężej ranni zostali maszynista i kierownik szynobusu, także oskarżony trafił do szpitala. W sądzie Roman S. przyznał się do tego, że wjechał na przejazd kolejowy przy zamkniętych rogatkach, ale swój manewr tłumaczył tym, że samochód osobowy zajechał mu drogę przed samymi zaporami. Wtedy odbił w lewo i chciał zahamować, ale to się nie udało. Z relacji oskarżonego wynika, że coś wtedy strzeliło w samochodzie. Jego obrońca mówił dziś, że oskarżony nie chciał wepchnąć auta osobowego pod pociąg, dlatego zmienił pas ruchu.
Roman S. prosił o łagodną karę. Płacząc - tłumaczył, że "prowadząc własną firmę bez prawa jazdy jest zerem". Wyrok poznamy na początku czerwca.