Schronisko nie wpuszcza ich na teren placówki, bo nie mają podpisanych umów. A umów nie podpisano, bo od Nowego Roku schronisko przeszło pod opiekę miasta. Przez ostatnie miesiące ciągle dochodziło do konfliktów pomiędzy Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami, które prowadziło placówkę a wolontariuszami. Dlatego miasto postanowiło przejąć schronisko. Tyle, że tu też doszło do zamieszania. Nowy Rok, a później sobota i niedziela to trzy dni wolnego w urzędzie. Twarde procedury odbiły się na psach. Przez pierwsze dni stycznia nie były głaskane i wyprowadzane na spacer. Wczoraj zdenerwowani wolontariusze zorganizowali protest przed schroniskiem.
W kaliskim schronisku jest około 200 psów i kilkanaście kotów. Bez wolontariuszy opieka nad zwierzętami jest właściwie niemożliwa. Ale bez umów ich wejście na teren schroniska i pomaganie jest niezgodne z prawem. Ile psy z tego rozumieją nie wiemy - ale cierpliwie muszą jeszcze poczekać.
Danuta Synkiewicz/as/int