I nie jest to problem z ostatniego miesiąca czy dwóch... tak jest od ośmiu lat, a w ostatnich dwóch - zjawisko przybrało na sile. - Najgorzej wychodził na tym sąsiad, który mieszka pod tym państwem - mówi jeden z mieszkańców.
Sąsiad nie ma jednej nogi i porusza się na wózku. - Drzwi rozwalili i kijem od miotły szybę w oknie wybili. Prąd wyłączają bez przerwy - mówi poszkodowany sąsiad.
- Śmieci wyrzucone, załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne pod drzwiami. Drzwi są wysmarowane fekaliami. Jedna z pań mówiła, że przez okno wrzucili jej worek z fekaliami. Mieszkańcy ulicy Dolnej, mieli w zamkach od drzwi włożone szpilki albo zapałki - mówi kolejny mieszkaniec.
- Mąż poszedł zwrócił uwagę. Odwet był taki, że słoikami i kamieniami za nim rzucano. A później były groźby karalne, z nożem w ręku - dodaje kobieta.
- Pewnego dnia zaatakowali jedne z drzwi, złapałem chłopaka. Później musiałem go puścić bo dziewczyna chciała mnie uderzyć tłuczkiem. Później ten tłuczek im wyrwałem i oddałem policji, ta kobieta krzyczała, że to był mój tłuczek i ja przyszedłem ich bić - mówi kolejny z mężczyzn.
Mieszkańcy Kamiennej od dłuższego czasu proszą władze o przeniesienie agresywnej rodziny, która mieszka w budynku socjalnym.
- Możemy poszukać lokalu zastępczego, ale na dzień dzisiejszy takowego nie mamy. Jeżeli taki znajdziemy, to będziemy chcieli ten problem rozwiązać. Wiadomo, że mieszkańcy by chcieli żeby to było wprowadzone od ręki, ale niestety nie da się tak zrobić. Nie wyobrażam sobie, że ja kogoś wyrzucę pod most, bo policja sobie nie daje rady – mówi burmistrz Międzychodu Krzysztof Wolny.
- To krzywdząca opinia. Nie może być tak, że burmistrz będzie od nas oczekiwał działań, które będą wykraczały poza normy kodeksu karnego czy kodeksu wykroczeń. Rzeczywiście w miejscowości Kamionna mamy do czynienia z rodziną, która zakłóca ład i porządek publiczny najbliższym sąsiadom. – mówi rzecznik komendy policji w Międzychodzie - Przemysław Araszkiewicz. Od początku roku policjanci interweniowali w Kamionnej około 80 razy - Po przeprowadzeniu postępowań czy to karnych, czy to w sprawach o wykroczenia czekamy za decyzją sądu – dodaje Araszkiewicz.
Wygląda więc na to, że mieszkańcy Kamionnej muszą uzbroić się w cierpliwość i oby w tym czasie nie doszło do tragedii. Agresywna rodzina to cztery osoby - małżeństwo z dwojgiem dorosłych dzieci. Żadne z nich nie pracuje.
Mój komentarz opieram na artykule i jak najbardziej opisana rodzina zasługuje na karę więzienia lub grzywny. Fakt, że ktoś nie ma pracy i ma biedę w domu, nie daje mu prawa do terroryzowania innych mieszkańców.
Przecież to są przestępstwa karalne, więc dlaczego nikt tu nie ingeruje?