To była największa katastrofa, do jakiej doszło podczas budowy nowej nitki gazociągu. Poza ofiarami i rannymi, mieszkańcy, którzy mieli domy w strefie wybuchu, stracili dobytek całego życia. 10 budynków mieszkalnych zostało całkowicie zniszczonych. Straty obliczono na kilka milionów złotych.
Po ponad 8 latach od katastrofy sprawa trafiła na wokandę sądową. Według prokuratury do tragedii doprowadził 39-letni dziś inżynier budowy - prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Jarosław Górnaś.
Nieumyślnie sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu ludzi oraz mieniu wielkich rozmiarów mające postać strumieniowego pożaru gazu, w ten sposób, że pełniąc obowiązki inżyniera budowy gazociągu wysokiego ciśnienia, będąc zatrudnionym w firmie ZRUG sp z o.o. i będąc zobowiązanym do sprawowania bezpośredniego nadzoru nad prowadzonymi pracami budowlanymi w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz zgodności prowadzonych prac z projektem budowlanym poprzez niedostosowanie prowadzonych robót ziemnych do wymogów określonych w projekcie, niebezpieczne odstępstwa od projektu w zakresie szerokości i głębokości wykonywanego wykopu, nieprawidłowe składowanie urobku w formie zbyt wysokiego nasypu położonego za blisko krawędzi skarpy wykopu...
- mówił prokurator.
Oskarżony Mikołaj K, który nadzorował budowę, odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał wyjaśnienia złożone przez Mikołaja K. w postępowaniu przygotowawczym. Sprawa jest obszerna, zawiera kilkanaście tomów akt. Sąd ma do przesłuchania blisko 100 świadków.