- Pierwsze informacje o ciężkim stanie polskiego dyplomaty dotarły w nocy z piątku na sobotę - powiedział Radiu Poznań wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk
Decyzja zapadła na podstawie informacji przekazanych przez pana Ambasadora, że jest tam sytuacja niezwykle trudna, nie ma możliwości przyjęcia do szpitala, nie ma dostępu tlenu, a to było tutaj krytyczne, ponieważ nasza placówka była zmuszona szukać tlenu, gdzie się da. W pewnym momencie udało się dostać butlę z tlenem z delegatury Unii Europejskiej, która nam taką butlę podarowała, ale to wystarczyło na stosunkowo krótki okres, wobec takiej sytuacji zapadła decyzja, że musi nastąpić ewakuacja.
Samolot, który poleciał do Indii po polskiego dyplomatę, zabrał do naszej ambasady koncentratory tlenu na wypadek kolejnych zakażeń wśród pracowników naszej placówki. Wiceszef naszej dyplomacji zapewnia, że w ambasadzie na razie nie ma kolejnych zakażeń.
Pracownicy - w miarę możliwości - na szczęście się nie widują. Nie widzieli się też w ostatnim czasie z tym pracownikiem, który jest zakażony. Placówka pracuje stabilnie, ale w zasadzie w 95 procentach na pracy zdalnej, bo rzeczywiście sytuacja w Indiach jest jedną z najtrudniejszych na świecie.
Wiceminister szymon Szynkowski vel Sęk podkreśla dobrą koordynację i współpracę kilku podmiotów - Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Zdrowia, Kancelarii Premiera, Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych czy Lotniczego Pogotowia Ratowniczego. Ewakuację dyplomaty koordynowało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.