Dziś w poznańskim Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces w tej sprawie.
Rodzina pozwała klinikę i pielęgniarkę, która podała kobiecie w formie kroplówki specyfik, który w efekcie okazał się toksyczny. Przyczyną śmierci 36-latki była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Żądane zadośćuczynienie nie jest w stanie zrekompensować tej straty. 36-latka szukała pomocy w medycynie niekonwencjonalnej, dlatego zwróciła się do kliniki, która z tego, co na nam wiadomo, jest już niedziałającą kliniką, nie otrzymała tam pomocy. Wcześniejszy wyrok skazujący pozwaną pielęgniarkę, ma charakter wiążący dla sądu cywilnego, dlatego, że wina została już ustalona, stoimy na takim stanowisku, że wina pozwanej została już ustalona
- mówi pełnomocnik rodziny adwokat Beata Grygiel-Skrzypczak.
Pełnomocnik rodziny potwierdza, że podany preparat był toksyczny.
Przedstawiciela kliniki nie było dziś w sądzie. Pielęgniarka w oddzielnym procesie karnym została już prawomocnie skazana na półtora roku więzienia. Karę odbywa w systemie dozoru elektronicznego w domu. W sądzie mówiła, że nie kwestionuje wyroku sądu, ale wysokość żądanych kwot.
Mąż 36-latki po tragedii wrócił z dziećmi do rodzinnego Rzeszowa, gdzie pomaga mu rodzina. Ze względu na opiekę nad dziećmi, pracuje w tej chwili tylko dorywczo. Dziś sąd połączył się z nim w formie wideokonferencji. Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha pierwszych świadków.