Nie chce utknąć w czterech ścianach. Potrzebny nowoczesny wózek inwalidzki

Pan Sławomir Szymski z Goślinowa koła Gniezna w wieku 20 lat uległ wypadkowi złamania kręgosłupa na odcinku szyjnym. Od tamtej pory porusza się na wózku inwalidzkim. W codziennym życiu pomagali mu obydwoje rodzice, jednak od czasu śmierci ojca w 2009 roku, zajmowała się nim tylko mama. Obecnie jest całkowicie uzależniony od pomocy mamy, która od 1996 roku nie przespała żadnej całej nocy. 

Mama z racji podeszłego wieku jest w coraz gorszej kondycji fizycznej. Ponadto zmaga się z cukrzycą i problemami kardiologicznymi. Pochylanie się i dźwiganie narażają ją również na całkowitą utratę wzroku w prawym oku, jak to stało się już w lewym. 

Pan Sławomir mieszka na wsi, w której nie ma właściwie warunków do transportu osób niepełnosprawnych. Codzienne życie ułatwiał mu wózek, dzięki któremu na jednym ładowaniu baterii mógł pokonać odległość około 40 kilometrów. Jako jedyny w Polsce przejechał na tym modelu ponad 19 tysięcy kilometrów. Niestety - po siedmiu latach użytkowania, obecnie wózek jest wyeksploatowany. Jego serwisy stały się na tyle drogie i nieopłacalne, że pan Sławomir nie może sobie na nie pozwolić.

Rozwiązaniem problemu jest zakup nowego wózka inwalidzkiego, który musi mieć żyroskopowe sterowanie, umożliwiające przejazd skrzyżowań i skręt z większą prędkością, pozwalający na utrzymanie kierunku jazdy na wprost, blisko krawędzi jezdni bez konieczności ciągłej korekty toru jazdy. Poza tym musi posiadać elektrycznie regulowaną wysokość podnóżków do przejazdu przez krawężniki i progi, wyprofilowane siedzisko z regulacją kąta oparcia, pozwalająca dostosować go do potrzeb podczas wielogodzinnego siedzenia, kiedy nikt nie może położyć pana Sławomira do łóżka. Koszt takiego wózka to 55 tysięcy złotych. 

Do pełnej kwoty brakuje 37 tysięcy złotych. Pana Sławomira można wesprzeć na tej stronie.