Czwarte miejsce w zawodach, a trzecie miejsce w Mistrzostwach Polski zajął Mariusz Olejniczak (04:16:37). Wśród pań tryumfowała Ewa Bugdoł (czas 04:33:03), druga była Paulina Kotfica (04:37:02), a trzecia Joanna Susmanek (04:37:24).
Tymczasem inny Australijczyk, faworyt zawodów, Chris McCormack musiał zejść z trasy poznańskiego triathlonu. Wielokrotnemu mistrzowi świata pękła opona na trasie rowerowej. Awarię pomógł mu usunąć inny zawodnik, a tego nie wolno robić, więc McCormack został zdyskwalifikowany.
McCormack nie mógł się doczekać na ekipę techniczną, otrzymał pomoc od innego zawodnika, a regulamin biegu zabrania takiej pomocy.
Sędziowie zdyskwalifikowali też triathlonistę z Ukrainy, który pomógł McCormackowi. Po odcinku rowerowym na prowadzeniu był Australijczyk Casey Munro i on dobiegł na metę na pierwszym miejscu. Cesay Munro jest członkiem drużyny Chrisa McCormacka.
McCormack zapowiadał, że wygra w Poznaniu na dwóch dystansach: krótkim i długim. W sobotę na krótkim dystansie był drugi. Pokonał go Dariusz Kowalski z Klubu Sportowego UAM. W niedzielę wielokrotnego mistrza świata pokonała technika.
Ukończenie triathlonu zajęło niektórym prawie 8 godzin Jako ostatni na mecie nad Jeziorem Maltańskim pojawili się Anna i Daniel Magalscy, małżeństwo z Chorzowa.
W drugim dniu imprezy trzeba było przepłynąć 1900 metrów, 90 kilometrów przejechać na rowerze i 21 przebiec. Na mecie pojawiało się ostatecznie 964 sportowców, w większości amatorów. Najlepsi trasę pokonali w niewiele ponad cztery godziny.
Na Maltą sporo pracy mieli lekarze, ale do szpitala zewnętrznego odwieziono tylko jedną osobę, a około 10 zawodników przeniesiono do polowego szpitala na terenie ośrodka nad Maltą. - Wielu zawodników było mocno odwodnionych - zwraca uwagę lekarz Grzegorz Biegański .
W drugi dniu imprezy sportowcom nie pomagała pogoda. Było ponad 30 stopni Celsjusza. W sobotę w trakcie pierwszego dnia do szpitala odwieziono trzy osoby, w tym jednego kibica.
Wyniki online http://www.sts-timing.pl/tripoznan/index.php?dystans=1
jeziorze ...,pozyskałem naśladowczynię (a może było ich kilkoro
lecz nie miałem okazji tego widzieć)
Więc ta naśladowczynia płynąc za łódką ,namachała się
niemiłosiernie iż LEDWO-LEDWO dopłynęła ... .
Dobrze że jeszcze ktoś był tak troskliwy i zapobiegliwy
młodą "zawodniczkę" asekurował i wziął zpowrotem ...
Ale ciekawie to niewyglądało ,więc od dawna
publicznie tzn w obecności postronnych amatorów
nie prowadzę takich "zajęć pokazowych".
I tyle ...!
A jak się pcha jakiś "parlamentarzysta" to na własną rękę
a nie z asekuracją ...
Co to !? W Ratuszu też mu będą zmieniać PANPERSA?
nadaje poważnej rangi takiej imprezie ... .
Jeszcze kilka sprawdzianów poważnych osobistości na poważnych zawodach ,
dla których wielbiciele i wielbicielki ... och,ach ...
skłonni ciałem zasłonić kałużę lub wyjść z pod ziemi
by podać napąpowane koło i wiejska lokalna impreza
urasta do rangi prawdziwych zawodów na miarę ...?
No zobaczymy !
Jakby co to przy kolejnych zawodach można się liczyć
z tym że Święty Krzysztof nie pomoże kiedy Komendant
i Proboszcz będą odczyniali różne zabiegi by pewni kandydaci
nie dostali się na podium ,a innym tradycyjnie łaska boża
i błogosławieństwo komendanta zapewniały zwycięstwo