Losy meczu zostały rozstrzygnięte już po pierwszej połowie. Choć gospodarze rozpoczęli odważnie i starali się atakować bramkę Belgów, to jednak goście w 10. minucie wyszli na prowadzenie. W 19. minucie do wyrównania doprowadził Filip Jagiełło, ale później na boisku dominowała już tylko jedna drużyna. Genk co chwilę punktował bezradną obronę Lecha, prowadząc po pierwszej połowie 4:1. Wynik mógłby być jeszcze wyższy, ale goście nie wykorzystali rzutu karnego, a dwukrotnie piłka po ich strzałach odbijała się od słupka.
Chwilę po przerwie przyjezdni mogli cieszyć się z piątego gola, a samobójcze trafienie zaliczył Michał Gurgul.
To był bardzo trudny i rozczarowujący wieczór. Musieliśmy w szatni po meczu przyznać, że mierzyliśmy się bardzo jakościową drużyną. Przeciwko takim drużynom trzeba prezentować znacznie wyższy poziom i nie popełniać błędów. Za tydzień rewanż w Belgii i będziemy tam chcieli wygrać i bronić dobrego imienia klubu
- mówi trener poznaniaków, Niels Frederiksen.
Rewanż, który przy tym wyniku wydaje się być formalnością, odbędzie się w przyszły czwartek w Belgii.