Podolak napisał w mediach społecznościowych, że "żadna Grupa Wagnera już nie istnieje". Jego zdaniem dziś są tylko byli bojownicy, których część wyjechała do Afryki, inni do Rosji, a niektórzy podpisali kontrakty z rosyjskim ministerstwem obrony i "zgodzili się odegrać ostatni akord, zatykając sobą na krótko rosyjską dziurę na kierunku bachmuckim".
Więc "medialny" efekt tego zdarzenia jest większy niż jego rzeczywiste znaczenie. A cel jest jeden: by na krótko spróbować przykryć wiadomości o wyzwoleniu Kliszczijiwki i Andrijiwki przez ukraińską armię i o zniszczeniu głównych zdolnych do walki rosyjskich formacji na tym kierunku
- dodał Podolak.
Wcześniej w środę rzecznik Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy Ilja Jewłasz poinformował, że byli wagnerowcy są obecni na terenie działań Wschodniego Zgrupowania i uczestniczą w walkach. Jak zaznaczył, najemnicy przybywają z terytorium Białorusi.