Nie lekceważymy naszego wroga. Oficjalnie ogłosili mobilizację 300 tys. (rezerwistów), lecz gdy widzimy (rosyjskie) wojska przy granicy, uważamy, że (tych żołnierzy) jest znacznie więcej. (...) Mówimy naszym partnerom, że my również musimy być gotowi tak szybko, jak to możliwe. Dlatego potrzebujemy broni
- podkreślił Reznikow. Jego wypowiedź przytoczył również brytyjski dziennik "Guardian".
Jak przekonywał wcześniej w czwartek major ukraińskiej armii Ołeksij Hetman, zapowiadana nowa rosyjska ofensywa rozpoczęła się już na osi Bachmut-Awdijiwka-Marjinka-Wuhłedar w Donbasie, na wschodzie Ukrainy. Podobne doniesienia przekazał w środę wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który powiadomił, że sytuacja na wschodzie kraju "staje się coraz trudniejsza".
Nastąpiło pewne nasilenie ofensywnych działań okupantów na linii kontaktowej (w Donbasie)
- oznajmił przywódca.
O prawdopodobieństwie zmasowanego rosyjskiego natarcia, które rozpocznie się późną zimą lub wczesną wiosną, mówił już w połowie grudnia ubiegłego roku naczelny dowódca ukraińskiej armii generał Wałerij Załużny. Wojskowy ostrzegał, że wróg "gdzieś za Uralem" szykuje nowe siły w liczbie 200 tys. żołnierzy, aby ponownie zaatakować sąsiedni kraj.