NA ANTENIE: Poranne RozPOZnanie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Chińsko-rosyjskie manewry polityczne

Publikacja: 20.09.2017 g.11:16  Aktualizacja: 20.09.2017 g.11:48
Poznań
Od poniedziałku trwają wspólne ćwiczenia wojsk amerykańskich i koreańskich. Tego samego dnia rozpoczęły się również wspólne chińsko-rosyjskie ćwiczenia na wodach dalekowschodnich. Wchodzą one właśnie w nową fazę.
rosja chiny cwiczenia memiczne - Ministry of Defence of the Russian Federation
/ Fot. (Ministry of Defence of the Russian Federation)

Rozpoczęły się we Władywostoku, a następnie marynarki obu państw przesunęły się w kierunku Morza Japońskiego. Odbywają się więc teraz niedaleko granic Korei Północnej. W manewrach biorą udział cztery duże chińskie jednostki, w tym niszczyciel Shiji Zhuang oraz 9 jednostek rosyjskich ze statkami do zwalczania łodzi podwodnych. W następnych dniach floty obu państw przesuną się na północ na wody Morza Ochockiego. Te ćwiczenia były zaplanowane już jakiś czas temu i są jednym z elementów dużego chińsko-rosyjskiego projektu Kooperacji Marynarek Wojennych 2017. Odbywają się od czerwca tego roku na różnych wodach, m.in. w lipcu na Bałtyku.

Również amerykańsko-koreańskie ćwiczenia odbywają się z dużą regularnością. Możliwe nawet, że manewry tego typu mogą mieć miejsce praktycznie co miesiąc, każdorazowo na przestrzeni dwóch-trzech dni, jak zapewniał szef południowokoreańskiego ministerstwa obrony Song Young-moo. Oficjalnie rosyjsko-chińskie ćwiczenia - jak podała rządowa agencja Xinhua - nie są odpowiedzią na ćwiczenia amerykańsko-koreańskie.

Po środowym wystąpieniu prezydenta Trumpa przed Zgromadzeniem Generalnym ONZ można oczekiwać, że w najbliższych dniach będziemy świadkami ostrej wymiany zdań zarówno między Pjongjangiem a Waszyngtonem, jak i tym ostatnim a Pekinem. Zapowiedź Trumpa, że gotowy jest nawet zniszczyć KRLD, spotka się oczywiście nie tylko z reakcjami samej Korei (nowe próby rakietowe), lecz i Pekinu, starającego się początku tego roku ustawić w pozycji neutralnej i przyjąć postawę mediatora w konflikcie. Chiny oskarżają USA o to, że same prowokują wzrost napięć.

Taka sytuacja Waszyngtonowi jednak nie odpowiada, gdyż czyni to właśnie Chiny krajem rozstrzygającym o sposobie zakończenia konfliktu. Taką postawę Pekin przyjął już w poprzedniej dekadzie w obliczu konfliktu USA z Koreą Północną za rządów George'a Busha Jr.. Wtedy to Chiny wyrosły na politycznego lidera w regionie, promując odprężenie i pokojowe rozwiązania. Oba te terminy są stale obecne w narracji Pekinu. Stany Zjednoczone wprawdzie uniknęły konfliktu (a sprawa inwazji na KRLD była wtedy poważnie rozważana), lecz nie tylko nie były w stanie wymusić na Pjongjangu rezygnacji z programu nuklearnego, a także musiały też przyjąć zasady gry narzucone przez Chińczyków.

Politykę Trumpa można tłumaczyć tym, że nie chce on, niczym jego poprzednicy w Białym Domu, być zmuszonym przyjąć scenariusz naszkicowany przez Pekin. Wypowiedzi prezydenta oraz ostatnie manewry militarne i polityczne mają wymusić na rządzie Chin zajęcie jednoznacznego stanowiska w sprawie Korei Północnej - czyli innymi słowy przyjąć optykę USA w tej sprawie.

Niestety dla Trumpa, zarówno Pekin jak i Moskwa, choć oficjalnie potępiają program nuklearny Kim Dzong Una, odrzucają jakiekolwiek kroki militarne, obstając wyłącznie przy metodach dyplomatycznych w celu rozwiązania kryzysu. Podkreślili to w ten poniedziałek ministrowie obu krajów podczas konferencji w Nowym Jorku. Rosja ogłosiła poparcie dla chińskich dążeń, które mają doprowadzić do zaprzestania przez Pjongjang testów z użyciem broni nuklearnej i balistycznej. Częścią tego planu jest jednak także wycofanie się USA, a w szczególności zakończenie ćwiczeń z armią południowokoreańską.

Waszyngton może na to łatwo odpowiedzieć, że obecność marynarki amerykańskiej na Dalekim Wschodzie nie jest przyczyną napięć. Wycofanie się jej nie spowoduje odprężenia, a wręcz może zachęcić Kim Dzong Una do jeszcze bardziej prowokacyjnych kroków. Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley już zdążyła je odrzucić. Możliwość użycia środków militarnych w celu powstrzymania Koreańczyków z północy w poniedziałek ponownie zaznaczył sekretarz obrony James Mattis. Nawet więc jeśli nie było to celem, to ćwiczenia chińsko-rosyjskie nabierają wydźwięku politycznego - jako próba odstraszenia USA przed podjęciem jakichkolwiek akcji wojskowej w regionie.

W tej sytuacji interesujące jest również zwiększone zaangażowanie Rosji. Moskwa dotychczas raczej przyglądała się z boku rozwojowi wypadków. Dziś jeszcze stoi ona na stanowisku wspierania Chin, lecz jeśli napięcie na półwyspie ewoluuje z konfliktu na linii USA-KRLD do otwartego starcia Chin z Amerykanami o znaczenie w regionie, to Rosja może wejść w buty Chin i wystąpić jako rozjemca. Na razie najwięcej na całej tej historii zyskuje.

http://radiopoznan.fm/n/rakmU9
KOMENTARZE 0