Sąd nie zgadza się na areszty w "aferze Giertycha" z powodu zbyt słabych dowodów
Zażalenie na decyzję o braku środków zapobiegawczych wobec pięciu podejrzanych złożyła w październiku Prokuratura Regionalna w Poznaniu.
Z postu ojca wynika, że odwiózł dziecko rano do szkoły, by przed południem odebrać telefon o pobiciu. Sprawę opisuje ukazujący się w Wielkiej Brytanii Polish Telgragraph. Według portalu, do opisywanego zdarzenia doszło przed niespełna tygodniem na terenie szkoły w Halifax w hrabstwie West Yorkshire.
"7-letni Gabriel stał wraz z grupą uczniów z innych klas przed szkolną stołówką. Na oczach wielu rówieśników został napadnięty i pobity. Upadł i przez chwilę się nie ruszał. Sprawcami napaści byli uczniowie ze szkoły, którzy od dłuższego czasu dokuczali chłopcu za to tylko, że jest Polakiem. Wcześniejsze zaczepki i prośby rodzica kierowane do szkoły o interwencję - zbagatelizowano"
- relacjonuje Polish Telegraph.
"O tym, że chłopiec został pobity, powiadomiono jego ojca. Przez telefon poinformowano, że w trakcie pobytu w szkole doszło do zdarzenia, którego skutkiem są obrażenia wymagające wizyty w szpitalu. Dodano, że nie był to wypadek"
- czytamy dalej. Według portalu, w czasie gdy doszło do napaści w pobliżu nie było żadnego nauczyciela.
Według szkoły, 7-letni Gabriel został przewrócony, a następnie uderzony jakimś przedmiotem w głowę. Nauczyciel nie zdążył dobiec, bo wszystko odbyło się tak szybko. Uratował go natomiast od następnych ciosów.
Tymczasem rodzice innych dzieci powiedzieli rodzinie poszkodowanego dziecka, że w pobliżu żadnego nauczyciela nie było. Według nich, chłopca obroniły inne dzieci.
Według Karola Mizgalskiego, policja odmówiła przyjęcia zgłoszenia, bo "syn został za mało pobity, żeby policja musiała się tym zajmować". Rodzina chłopca czeka na wyjaśnienia ze strony szkoły.
AKTUALIZACJA - 19:47
Rzecznik Praw Dziecka zapowiada interwencję w sprawie pobicia pochodzącego z Jarocina 7-latka, do którego doszło w szkole w Halifax w Wielkiej Brytanii. Mikołaj Pawlak zapowiada interwencję u swojego brytyjskiego odpowiednika i prośbę o wyjaśnienie braku odpowiedniej reakcji służb.
- Aktualnie trwa kilkudniowe, coroczne spotkanie Rzeczników Praw Dziecka z Unii Europejskiej więc problem zostanie poruszony w szerokim gronie - zapowiada Mikołaj Pawlak.
Zażalenie na decyzję o braku środków zapobiegawczych wobec pięciu podejrzanych złożyła w październiku Prokuratura Regionalna w Poznaniu.
Potrzebne są: jednorazowe sztućce, ręczniki, woda mineralna oraz wszelkie środki ochrony higienicznej.
Miasto przeanalizowało już dwie potencjalne lokalizacje. Propozycja radnego Pawła Matuszaka ma znaleźć się w budżecie na przyszły rok.