Ze względu na dobro dziecka sąd zdecydował, że sprawa będzie się toczyć przy drzwiach zamkniętych. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu oskarżony chciał się dobrowolnie poddać karze, ale wniosek został wycofany.
Oskarżony cały czas siedzi w areszcie. Według prokuratury, na wolności mógłby wpływać na zeznania matki dziecka. Po zatrzymaniu przekonywał śledczych, że obrażenia są wynikiem - jak to określił - "zbyt stanowczego" przewijania syna.
Trzymiesięczny chłopiec, gdy w połowie maja trafił do poznańskiego szpitala, miał między innymi złamaną nogę i połamane żebra, na ciele liczne siniaki. Lekarze stwierdzili też uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. Ich zdaniem dziecko było katowane.
Nie wiadomo, czy oskarżony w sądzie przyznał się do winy. Po tym, jak jego obrońca złożył wniosek o utajnienie procesu, dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw. Podobnie, jak siostra i ojciec oskarżonego, którzy przyszli do sądu.
Kobieta przekonywała na korytarzu, że nie wierzy w winę brata. Kilkumiesięczny chłopiec ma jeszcze dwie siostry. Jedna jest w rodzinie zastępczej, tam też trafi chłopiec. Drugą dziewczynkę wychowuje biologiczny ojciec. Patryk R. był już wcześniej karany - między innymi za pobicie.
Magda Konieczna/szym