Jak wyjaśnia rzecznik prasowy PKP Intercity, Marcin Dutkiewicz, umowa najmu pociągu przewiduje określone zasady.
W umowie jest zapis obligujący kibiców do nieposiadania w podróży broni bądź innych niebezpiecznych przedmiotów, środków pirotechnicznych, opakowań szklanych lub innych niebezpiecznych rzeczy, których posiadanie jest zabronione i jest to wskazane w innych regulacjach z zakresu bezpieczeństwa
- wyjaśnia Dutkiewicz.
Podpalone zostały dwa wagony drugiej klasy zakupione w 1988 roku. Trwa szacowanie strat. Przewoźnik zapowiada walkę o odszkodowanie za zniszczony pociąg.
Ze składu ewakuowano ponad tysiąc osób. Były zastępca Głównego Komendanta Policji, doktor Waldemar Jarczewski z UAM ocenia, że przeszukanie wszystkich pasażerów jest praktycznie niemożliwe.
Gdybyśmy mieli zorganizować taką kontrolę bagażu w trakcie przejazdu, to chyba jest nadmierne narażenie policjantów na niebezpieczeństwo, bo w takiej ciasnocie przeciskanie się i dokonywanie kontroli, przy możliwości przerzucania tych plecaków z przodu do tyłu, wydaje się zupełnie niewykonalne
- wyjaśnia Jarczewski.
W ocenie eksperta kontrola przed lub po podróży pociągiem zajęłaby wiele godzin. Były policjant rozwiązanie widzi w wysokich karach za korzystanie ze środków pirotechnicznych.
Jak przekazał nam nadkom. Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji, podczas akcji wylegitymowano 834 kibiców. Trwa śledztwo w sprawie i nikt na tym etapie nie ma postawionych zarzutów. Śledczy między innymi przesłuchali obsługę pociągu i zabezpieczyli monitoring. Ważna będzie opinia biegłego z zakresu pożarnictwa.
Z pożarem walczyło 9 zastępów straży pożarnej. Sytuacja była niebezpieczna, ponieważ w składzie pociągu towarowego znajdowały się także cysterny.