Stoły uginały się od jadła, przygotowanego pod okiem Dariusza Tomaszewskiego, szefa Stołówek Średzkich. - Przygotowaliśmy 1200 białych kiełbas, 1200 mazurków, 1200 babeczek, żurek, jajka… Wszystkiego dla tysiąca dwustu osób - wylicza.
- Wszystkie niemal produkty i przetwory pochodzą z Wielkopolski - zapewniał prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej Piotr Walkowski. Zaznaczył, że w rolnictwie nie jest za wesoło, stąd ostatnio odbyły się protesty w Koszutach czy pod Ostrowem Wlkp. Walkowski tłumaczył, że te protest nie były przeciwko komukolwiek, ale miały zasygnalizować pewne problemy, które trzeba rozwiązać. W przeciwnym razie bowiem za dwa-trzy lata nie będzie z czego przygotować tradycyjnego śniadania wielkanocnego, a zamiast rodzimych produktów będziemy jeść importowane.
Ale nawet takie obawy nie mogą popsuć świąt - mówili nam rolnicy. Na przykład rolnik z Rawicza Arkadiusz Kałuża powiedział: - Święta wielkanocne spędza się u nas na wesoło. Nawet jak są problemy z produkcją, to trzeba brać to na klatę i się uśmiechać.