Wiceprezes Instytutu Jana Olszewskiego, pod szyldem którego jutro konferencja „Jan Olszewski – Pierwszy Premier Wolnej Polski”, przypomniał, że rząd Jana Olszewskiego od samego początku był skazany na bardzo trudne warunki funkcjonowania.
Należy zacząć wcześniej, bo kiedy powstawał rząd Olszewskiego, pierwszy bez udziału komunistów. Wcześniejszy był kontraktowy (rząd Mazowieckiego). Powstanie rządu Olszewskiego, który powstał w grudniu 1991 roku, było dużym sukcesem - to był rząd, który pewne poparcie uzyskiwał na poziomie 114 posłów na 460. Można powiedzieć, że w momencie startu było bardzo ciężko. Budowanie większości parlamentarnej do czegokolwiek było trudne. Wtedy wydawało się to niemożliwe, żeby funkcjonować. Ze względu na pewne zasady premiera, ten rząd nie trwał długo, dosłownie kilka miesięcy i 4 czerwca musiał się zdarzyć
- mówi Tomasz Markowski.
"Jan Olszewski był tym, który prawie każdemu dołożył coś dobrego - był m.in. obrońcą Lecha Wałęsy" - dodaje Tomasz Markowski. Jak mówi, momentem przełomowym w historii odwoływania jego rządu nie była lista Macierewicza, jak sądzi większość Polaków i - jak się mówi - kompletnie nieprzygotowana lustracja.
To nieprawda, ta lustracja nie była dzika, była długo przygotowywana
- tłumaczy. Powołując się na rozmowę z samym Olszewskim.
Markowski wyjaśnia, że decyzja o odwołaniu rządu zapadła po tym, jak Jan Olszewski sprzeciwił się powołaniu spółek polsko-rosyjskich na terenie byłych baz sowieckich w Polsce - czego chciał Lech Wałęsa.
Cała rozmowa poniżej:
Roman Wawrzyniak: Może warto przypomnieć historię, którą postkomuniści, ale też ich spadkobiercy z Platformy Obywatelskiej w czasach swoich rządów próbowali wymazywać z pamięci Polaków, czyli rząd Jana Olszewskiego. Zresztą jak się później okazuje, nie bez powodów. Co stało się 30 lat temu 4 czerwca?
Tomasz Markowski: Należy zacząć wcześniej, bo kiedy powstawał rząd Olszewskiego, pierwszy bez udziału komunistów. Wcześniejszy był kontraktowy (rząd Mazowieckiego). Powstanie rządu Olszewskiego, który powstał w grudniu 1991 roku, było dużym sukcesem - to był rząd, który pewne poparcie uzyskiwał na poziomie 114 posłów na 460. Można powiedzieć, że w momencie startu było bardzo ciężko. Budowanie większości parlamentarnej do czegokolwiek było trudne. Wtedy wydawało się to niemożliwe, żeby funkcjonować. Ze względu na pewne zasady premiera, ten rząd nie trwał długo, dosłownie kilka miesięcy i 4 czerwca musiał się zdarzyć. Koncepcje polityczne działaczy opozycji, którzy wcześniej byli jednością, zresztą to Jan Olszewski był tym, który prawie każdemu dołożył coś dobrego - był obrońcą Lecha Wałęsy. Było widać, że koncepcja Jana Olszewskiego rozejdzie się z tym, co myślała duża część opozycji. Momentem przełomowym nie była lista Macierewicza, jak sądzi większość Polaków, kompletnie nieprzygotowana lustracja. To nieprawda, ta lustracja nie była dzika, została przygotowana spokojnie.
Zresztą na polecenie Sejmu.
To prawda. Nie było celem, żeby uruchomić proces lustracyjny w takiej formie. Nie starczyło czasu - z innego powodu. Jan Olszewski to potwierdzał, że już był odwołany, Lech Wałęsa podjął w tym celu działania i wtedy dostał szyfrogram z Polski, kiedy był w Moskwie i negocjował porozumienie w sprawie powołania spółek polsko-rosyjskich na terenie byłych baz sowieckich w Polsce i Jan Olszewski sprzeciwił się temu skutecznie. Opowiadał, że Lech Wałęsa się wściekł i wiadomo, że jest po sprawie. I ta lustracja, która nie była w pełni przygotowana, ale patrząc na sytuację w Polsce, można było sobie wyobrazić, że długo może nie zaistnieć - podjęto decyzję o ujawnieniu listy. To był skutek, a nie przyczyna.
Chodziło o 60 nazwisk na 460 posłów, więc to warto przypomnieć.
Przede wszystkim na tej liście pojawił się Lecha Wałęsa. To nie jest tak, że Lech Wałęsa postacią jednoznacznie negatywną, ale wtedy to był szok. Dziś, po latach, po przeanalizowaniu dokumentów w pracach naukowych to pewne rzeczy są niezaprzeczalne.
I wątpliwości było więcej... Minister obrony narodowej w rządzie Olszewskiego, Jan Parys, w wywiadzie dla Gazety Polskiej Codziennie powiedział tak - jeśli chodzi o głosowanie: "Źle zrozumiane koleżeństwo i fakt, że większość posłów nie zrozumiała, że lustracja jest wymogiem racji stanu"... Dlaczego pana zdaniem politycy kolejnych rządów związanych z SLD, ale też późniejszych - z PO, PSL, najchętniej nie pamiętaliby o rządzie Jana Olszewskiego albo wymazali go z naszej współczesnej historii?
To się na szczęście trochę zmienia, z perspektywy dłuższej patrzy się trochę inaczej, my jako instytucja pracując merytorycznie, potrafimy rozmawiać z tak zwaną drugą stroną. Z naszej perspektywy, pojęcie tych stron nie jest właściwe, bo to zawsze będzie przepychanie kamyczka, jak się odwróci sytuacja, będzie odwrotnie. Chodzi o to, żeby zbudować jakąś prawdę historyczną i jej się trzymać. Żeby następne pokolenia uczyły się z dobrze dobranych informacji.
Nad tym rozumiem pracuje instytut, choćby przez organizowanie konferencji takich jak jutrzejsza. Pan jest wiceprezesem Instytutu Jana Olszewskiego. Jutro minie 30 lat od odwołania tego rządu. Z tej okazji organizujecie konferencję. Kto przyjął zaproszenie?
Konferencja jest dla zwykłych ludzi, a nie dla elit politycznych. Zresztą elity polityczne w tym czasie są zajęte innymi działaniami, w podobnym czasie odbędzie się konwencja PiS. Chodzi o rozpowszechnianie wiedzy o Janie Olszewskim wśród zwykłych ludzi. Jeśli chodzi o elity każdy wie, jak było, jakie były mechanizmy. Kiedy powstał pierwszy podział, który przez lata się utrzymuje? On się dokonał przy obaleniu rządu Jana Olszewskiego, wtedy Polska podzieliła się na dwa obozy, one nie krystalizowały się od razu, ale następowały różne przewartościowania, przemodelowania. Był AWS, który funkcjonował w takiej strukturze pomieszanej, ale proszę pamiętać, że za tym, żeby rząd Olszewskiego przestał istnieć głosował Kongres Liberalno-Demokratyczny, Unia Demokratyczna, KPN, SLD i PSL. Patrząc na dzisiejszą scenę polityczną jest dokładnie odzwierciedlone. Wtedy to się zaczęło. To problem drugiej strony sceny, że komuniści perfekcyjnie inwigilowali opozycję, ona była przesycona agenturą i to określało byt bardzo wielu ludzi.
Ta sytuacja, o której pan mówi, miała ponoć mieć wpływ na to, że Lech Wałęsa wycofał swoje oświadczenie po jakimś porozumieniu z Jaruzelskim o tym, kiedy się przyznał, że współpracował z SB, wysłał tę informację do PAP, po czym została po godzinie, czy dwóch wycofana i to na skutek...
To jest trochę zabawne. Można się uśmiechnąć. Cenię Lecha Wałęsę za szczerość, pod wpływem pewnych emocji się do czegoś przyznał i szkoda, że dziś stawia się w innej roli, bo to nie jest tak łatwo pewnie, i nie było łatwo czemuś nie ulec, na różnym poziomie to się działo. Są tacy, którzy w liceum podpisywali kwity i donosili na wszystkich, a są tacy, którzy byli łamani. To nie były żarty, to były straszne czasy, ktoś kto nie był w opozycji, nie widział tego, ale były porwania, przesłuchania, można przypomnieć Antoniego Mężydło, który dzisiaj nie jest związany z PiS, ale człowiek przeżył piekło, przesłuchiwano jego i jego małżonkę, w dwóch pokojach, były krzyki, było znęcanie się. Bardzo ostre tortury psychicznie, ludzie często pękali.
Data 4 czerwca jest dosyć ciekawa, bo mamy 30 lat od obalenia rządu Jana Olszewskiego, ale mamy też 4 czerwca 1989 roku i tutaj jako puenta naszej rozmowy pytanie - kiedy faktycznie skończył się w Polsce komunizm?
On jeszcze bardzo długo się nie skończył. 4 czerwca był sukcesem komunistów, przeprowadzili dobrze zaplanowaną operację, złożyli Okrągły Stół, w dużej mierze z tajnych współpracowników, porozumieli się tak, żeby się przesiąść z miejsc służbowych do prywatnych mercedesów i bardzo długo drenowali Polskę, np. złodziejska prywatyzacja lat 90. Trwała nawet po 2000 roku... Rozgrabiono majątek narodowy, kontrolując to przez wymiar sprawiedliwości - to były bardzo ciężkie czasy. Problem, że minęło pokolenie, a nawet więcej i pytanie, co dalej. Powinniśmy pilnować, żeby prawda była...
Pod warunkiem, że jesteśmy ją w stanie ustalić.
Ale dziś nawet tamta strona tego specjalnie nie kwestionuje, że tak było. Ci ludzie umierają, biologia dopada.
W przypadku prywatyzacji to miałbym oddzielne zdanie, czy się zgadzają.
Nikt tego oficjalnie nie powie, ale wszyscy dobrze wiedzą, jak wyglądały te prywatyzacje. Dla osiemnastolatków komunizm może nie jest Powstaniem Warszawskim, ale jest mglistym tematem, przy tym poziomie wiedzy zdobywanej w szkole. O to powinniśmy zadbać, tu jest testament Jana Olszewskiego, żeby dbać o te następne pokolenia.
Czy konferencja jutrzejsza będzie gdzieś do zobaczenia?
Będzie nagrywana i do odtworzenia na naszej stronie.