BF: Myślę, że te wszystkie rzeźby powstały na podstawie mojego doświadczenia cielesnego. Nie tylko ciała, ale i umysłu.
ŁK: Te cztery rzeźby to jest minihistoria nowoczesnej polskiej rzeźby?
PL: Zdecydowanie ponieważ z jednej strony w tych pracach jest historia rzeźby nowoczesnej – Barbara Falender jest jedną z najważniejszych polskich rzeźbiarek po 1945 roku – a z drugiej strony poprzez rysunki przygotowawcze pokazujemy historię indywidualną, w jaki sposób w umyśle artysty dochodzi do procesu, który ostatecznie daje w kamieniu pewien niezwykły, przestrzenny, materialny, ale też symboliczny efekt.
ŁK: Wszystkie motywy, którymi zajmowała się Pani w swojej twórczości, tutaj są – macierzyństwo, czas, przemijanie, przeznaczenie...
BF: „Prezent z tatą” chyba najlepiej zawiera się w tej piramidzie, która dla mnie jest formą doskonałą i ostateczną, a wynikło to z obserwacji pewnej bardzo pięknej kobiety, która uczyła nas francuskiego. Na podstawie rewolucji francuskiej mówiła o czasach, które wszyscy przeżywaliśmy. Ona bardzo wcześnie umarła na raka. Byłam świadkiem jej odchodzenia. Wtedy pomyślałam, że doskonałość, która jest w piramidach, też może się rozstąpić. Ewa Wende. Po jej śmierci postanowiłam w bazalcie rozstąpić tę niezwykłą materię ziemi, najtwardszą, najdroższą, najtrudniejszą. To właśnie jest piramida, która się nazywa fatum. Coś, czego nie możemy pojąć.
ŁK: Mówi się, że jest Pani „królową rzeźby w marmurze”. Dlatego chcę zapytać o tytułową pracę „Jednię”. Ale też dlatego, że jest bardzo osobista i wiąże się z macierzyństwem...
BF: Jestem matką trzech synów. Moje dzieci stały się najgłębszym doznaniem, które może spotkać kobietę. Nic bardziej osobistego nie dotyka jej ciała, jak to, że z tego ciała wychodzi inny ludzki twór – własne dziecko. I to jest ta właśnie „jednia” gdzie między matką a dzieckiem w momencie poczęcia dokonuje się coś ostatecznego. Taka jest siła natury, która stwarza nowe życie. To jest dla mnie najwspanialsze doświadczenie i musiałam to jakoś wyrazić w rzeźbie „Jednia”. No bo cóż to jest macierzyństwo? To jest po prostu „jednia” raz na zawsze.
ŁK: Czyli Barbara Falender po urodzeniu syna...
BF: Mam ze sobą rocznego synka, jestem biedna, kuję w kamieniu w kamieniołomie – nie tylko tę rzeźbę, również inną – nie mam nawet na tort i na świeczkę do tego tortu na pierwsze urodziny dziecka, załatwia to opiekunka, która go pilnuje, gdy ja jestem w kamieniołomie. I to ona kupuje tort i świeczkę. Ale potrafiłam zabrać to malutkie dziecko i nie oderwać się od pracy. Dzięki temu nabrałam pewności, że niezależnie od trudności, które są nam dane – trzeba je pokonywać, bo to jedyna droga do zrealizowania się, do robienia tego, czego się chce.
ŁK: Jak to się stało, że udało się namówić panią Barbarę, żeby po czterdziestu latach wystawiła swoje rzeźby w Poznaniu?
PL: Rzeźbę „Jednia” uważam za jedno z arcydzieł polskiej sztuki współczesnej i bardzo mi zależało, żeby ją pokazać w indywidualnej przestrzeni. Od wielu lat współpracuję z Barbarą Falender. Ponad dwadzieścia lat temu pokazywała mi rzeźby na wystawie kolekcji Grażyny Kulczyk, potem wystawiała je na mojej wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie. Mam więc kontakt z tą artystką i dobrze nam się współpracuje. Pomyślałem, że warto pokazać w Poznaniu te cztery wyjątkowe, kamienne obiekty, które mają niezwykła energię. Warto je zobaczyć, bo nie wiadomo jaka będzie ich przyszłość i do czyich kolekcji trafią.
(ŁK + opr AC)