NA ANTENIE: Wieczór z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

B. Wróblewski: Musimy stać na straży tego, co jest zapisane na gruncie Konstytucji

Publikacja: 15.06.2020 g.10:33  Aktualizacja: 15.06.2020 g.11:20
Poznań
Temperatura, zwłaszcza polityczna, systematycznie rośnie. Do wyborów zostało już tylko 13 dni.
Bartłomiej Wróblewski - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Gościem Kluczowego Tematu był poseł PiS, dr Bartłomiej Wróblewski, z którym rozmawiał Piotr Tomczyk.

Piotr Tomczyk: Zacznijmy jednak od spraw lokalnych, od przystanków kolejowych. W piątek zaproponował pan, żeby oprócz Naramowic, Moraska, czy w Koziegłowach powstały też na Jeżycach, Franowie, w Kobylnicy, na Zielińcu i jeszcze kilku miejscowościach powiatu poznańskiego. Czy w czasie kryzysu są jakiekolwiek szanse?

Bartłomiej Wróblewski: Moja propozycja jest związana z konsultacjami, które prowadziłem w ostatnich tygodniach z samorządowcami i społecznikami. Zgłosili kilkanaście miejsc, w których w ich ocenie powinien powstać przystanek kolejowy. Dokonałem wstępnej weryfikacji w PLK i uważam, że powinniśmy zabiegać o to, żeby w programie prezydenckim, gdzie pierwotnie były trzy propozycje, znalazło się ich więcej. Nie mówię, że wszystkie dziewięć będą włączone, ale mam nadzieję, że kilka uda się włączyć. My tego potrzebujemy. Stawiamy na transport publiczny, kolej jest tu zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem - infrastruktura istnieje, chodzi tylko o zwiększenie częstotliwości kursowania i liczby przystanków.

A z drugiej strony mamy kryzys. Czy znajdą się dodatkowe pieniądze dla Wielkopolski?

Jest dość prawdopodobne, że nie wszystkie z tych propozycji będą podchwycone przez samorządy. Wtedy zwalniają się środki. Druga rzecz to myślenie rządu, że w związku z kryzysem trzeba wzmocnić inwestycje lokalne. To jeden z filarów kampanii prezydenta Andrzeja Dudy. To ten moment, w którym musimy zabiegać o inwestycje. Nie są to bardzo duże pieniądze, choć łącznie mówimy o milionach złotych. Powinniśmy jako Wielkopolanie zabiegać o te inwestycje.

Czekamy z nadzieję.

Decyzje zapadną latem, najpóźniej wczesną jesienią tego roku.

Przejdźmy do kampanii wyborczej i drobnych nieporozumień w PiS. Jak to się stało, że w związku z koronawirusem wyborów nie miało być 10 maja, a w czerwcu, za 13 dni, będziemy głosować, i to w tradycyjnych lokalach wyborczych.

Ta sytuacja pokazuje, jak wiele populizmu było w ostatnich miesiącach. Argumenty opozycji często nie były merytoryczne.

W Koalicji nie było zgody w tej sprawie. Co się wydarzyło, że mimo większości, nie udało się przeforsować żadnego z majowych terminów?

Było to związane z obstrukcją Senatu, brakiem zdolności do rozmowy. Małgorzata Kidawa-Błońska była słabym kandydatem, więc PO robiła wszystko, żeby wyborów nie było w maju. PSL, czy kandydat Szymon Hołownia mieli nadzieję, że osłabienie PO jest trwałe, a czas gra na ich korzyść - okazało się, że nastąpiła marginalizacja pozostałych kandydatów opozycji - Rafał Trzaskowski dziś jest głównym kandydatem opozycji.

Jednak pełnej zgody wśród koalicjantów też nie było.

To prawda, były różne punkty widzenia. Zjednoczona Prawica złożyła propozycję głosowania korespondencyjnego dla osób powyżej 60 lat, a później, w związku z tym, że były głosy z PO, że to niesprawiedliwe, zaproponowaliśmy głosowanie powszechne korespondencyjne, co też nie spotkało się z zainteresowaniem opozycji. Były różne głosy, czy w tej formie wybory powinny się odbyć. Ja żałuję, moim zdaniem od początku trzeba było się trzymać przepisów kodeksu wyborczego i nie dokonywać żadnych zmian. Wybory mogły się odbyć w tradycyjnej formie 10 maja i jedynie poddać pod głosowanie propozycję głosowania korespondencyjnego dla chętnych, gdyby opozycja chciała tę propozycję przyjąć.

Mieliśmy też inne zaskakujące zdarzenia. Była szefowa kampanii Andrzeja Dudy stwierdziła niedawno, że bliżej jej do Rafała Trzaskowskiego. Skąd ta wolta? Jak to się stało, że Jolanta Turczynowicz-Kieryłło została szefową kampanii?

Nie wiem, jak to się stało. Na pewno jest bardzo nieelegancko, że sprawując taką funkcję wypowiada się publicznie w taki prowokujący sposób.

Smaczku dodaje fakt, że w 2016 roku popierała KOD. Ale przejdźmy do innej ciekawostki - medialnej. Dziennikarka jednej ze stacji komercyjnych wyrzuciła posła Zjednoczonej Prawicy z telewizyjnej audycji, bo powiedział, że LGBT to ideologia. Kto zawinił, skąd ta kuriozalna sytuacja?

Trwa spór o to, jak ma wyglądać porządek społeczny w Polsce, czy ma być utrzymane małżeństwo w tradycyjnej formie, czy ma być legalizacja związków homoseksualnych wraz z adopcją dzieci przez takie pary. Musimy stać na straży tego, co jest zapisane na gruncie Konstytucji, co wynika z naszej tradycji. Ta konkretna sytuacja jest niepokojąca, bo jakiekolwiek byśmy mieli zdanie w tej sprawie, mamy też w Polsce wolność słowa i każdy obywatel musi mieć prawo wyrażania swoich opinii, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy - w szczególności w mediach. Jeśli dziennikarze będą cenzurować wypowiedzi zapraszanych gości, to dojdziemy do bardzo niedobrego stanu. Sytuacja w TVN była moim zdaniem zasmucająca dlatego, że niezależnie od poglądów pani redaktor, należy gościom pozwolić wypowiedzieć swoje racje.

Czy w takim razie politycy Zjednoczonej Prawicy nie będą przychodzili do telewizji, z której są wyrzucani?

Tego nie wiem. Na pewno jest to duży dyskomfort, jeżeli człowiek nie wie, czy wypowiedź nie skończy się awanturą. TVN powinien się jakoś z tej decyzji wycofać, przeprosić.

W jednym z wywiadów powiedział pan, że musimy ożywić naszą agendę ideową, konserwatywną i wolnościową. Co pan miał na myśli?

Bardzo dużo w ostatnich latach zrobiono dobrego w sferze społecznej i gospodarczej. Wielu Polaków czeka na inne działania, dotyczące wzmocnienia spraw tożsamościowych, wzmocnienia rodziny, powierzenia jej większego wpływu na edukację. W Poznaniu przez 8 lat mieliśmy taką sytuację, że prezydent Jaśkowiak (wcześniej jego poprzednik) odmawiał wpisania szkoły sióstr Urszulanek do rejestru szkół publicznych, co było decyzją arbitralną. Jeśli w Konstytucji w art. 48 czytamy, że rodzice mają prawo wychować dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami - samorząd czy rząd nie może stawiać granic rodzicom. Myślę też o sprawach gospodarczych, ważne jest myślenie o upraszczaniu systemu podatkowego, jest wiele tematów, które musimy podjąć, bo oczekują tego Polacy.

Do agendy wolnościowej i konserwatywnej przyznaje się też Konfederacja, a z drugiej strony politycy tej opcji zapowiadają, że możliwe jest poparcie przez nich Rafała Trzaskowskiego. Jak w takim razie prezydent Andrzej Duda ma wygrać - w II turze zapowiada się mecz "wszystkich na jednego".

Z jednej strony dobrze, że Konfederacja czy Koalicja Polska, w większym czy mniejszym stopniu do tych pomysłów konserwatywnych, republikańskich i wolnościowych się przyznają. Natomiast niezrozumiałe jest to, że będą w II turze głosować na innego kandydata niż Andrzej Duda. To obecnemu prezydentowi bliżej jest do agendy konserwatywno-wolnościowej, co wyraził ostatnio w Karcie Rodziny. To ze strony Konfederacji byłoby działanie wbrew własnym przekonaniom, działaniem politycznym - mówimy o sprawach fundamentalnych, które powinny stać ponad bieżącym sporem politycznym. Zachęcam narodowców, centrowców, wolnościowców, ludowców do głosowania w zgodzie z własnymi przekonaniami i niepopierania kandydata lewicowego, a poparcie w II turze Andrzeja Dudy.

https://radiopoznan.fm/n/ib59Gx
KOMENTARZE 0