Jak powiedziała, jedno na troje dzieci doświadcza przemocy fizycznej, czy emocjonalnej ze strony bliskich.
Dziecko krzywdzone jest samotne, jeżeli przyjrzymy się obrazowi dziecka krzywdzonego, to ono ma wyobrażenie o świecie, że nikt nie pomoże, że jestem z tym sam, że muszę sobie poradzić, że jestem winien tej sytuacji i jestem odpowiedzialny. Według badań międzynarodowych 75 proc. dzieci chroni swoich oprawców, bo wstydzi się odpowiedzialności za tę sytuację
- mówi Justyna Piekarska.
Nowe przepisy mają uchronić dziecko przed skrzywdzeniem, w czym pomogą standardy ochrony dzieci. Każda placówka chociażby oświatowa musi takie standardy wprowadzić. Chodzi np. o weryfikację osób, mających pracować z dziećmi. Przepisy mówią także o tym, co nam wolno, a czego nie wolno w kontakcie z nieletnim.
Poniżej cała rozmowa:
Łukasz Kaźmierczak: Tragiczna historia Kamilka z Częstochowy spowodowała chęć zmian w przepisach.
Justyna Piekarska: Możemy mówić na podstawie doniesień medialnych, nie mamy wglądu w głąb akt. Historia ośmiolatka, który miał poparzona głowę, klatkę piersiową, kończyny, które było katowane przez ojczyma. Przez wiele tygodni chłopiec walczył o życie, bez skutku.
Pojawiły się pytania, dlaczego. Pojawiły się głosy, że system jest do poprawy.
Zdecydowanie jest do poprawy, jeśli cierpi chociaż jedno dziecko. System to ludzie, którzy pracują i to od nich zależy, na ile będą wrażliwi na dobro dziecka, na ile zauważą symptomy i zareagują.
Takich Kamilków rocznie jest ok. 30.
Za jego historią kryje się historia bardzo wiele dzieci.
Każdy patrzy na swój mały wycinek, nauczyciel, sąsiad, kurator. Nie widzimy całości.
Mamy poszczególne instytucje z niewystarczającym przepływem informacji, nie mamy całości obrazu. Dopóki nie przełamiemy się w tym, że pracujemy interdyscyplinarne, systemowo, każdy wnosi element, którego inny nie dostrzega, to trudno mówić, że pracujemy w systemie.
Nowa ustawa ma to zmienić, jest kilka konkretów.
Chodzi o to, żeby przeciwdziałać krzywdzeniu, żeby podejmować kroki mające uchronić dziecko. Np. standardy ochrony dzieci, każda placówka zajmująca się dziećmi musi mieć takie standardy. Co nam to da? Nie jest tajemnicą, że w różnych instytucjach również dochodzi do krzywdzenia. Zacznijmy weryfikować osoby pracujące z dziećmi - określone obowiązki dla pracodawców w momencie rekrutacji pracowników.
Np. rodzic, który ma założoną niebieską kartę, nie może pracować z dziećmi?
Tu jest trochę inaczej. Ustawodawca mówi, że pracownika, którego chcemy zatrudnić, sprawdzamy w rejestrze sprawców na tle seksualnym i tutaj weryfikujemy jako pracodawca, w drugim rzędzie pozyskujemy też informacje, czy jest to osoba karana za przestępstwa związane z przemocą w rodzinie, czy narkotykami. Niebieska karta jeszcze nie jest takim elementem, w którym mówimy o karalności. Niebieska karta jest przed postępowaniami, ma być interwencyjna, zatrzymująca przemoc domową.
Mowa też o innych instytucjach, np. kluby sportowe.
Tak, to szeroki wachlarz instytucji - od oświatowych, gdzie są dzieci, ale też takich, które zajmują się turystyką, rekreacją, to też szpitale dziecięce, gdzie dzieci przebywają bez rodziców.
Co pani, jako praktyk, widziałaby jeśli chodzi o standardy, które powinny się tam znaleźć?
To określenie zasad relacji między dzieckiem a personelem - co nam wolno, a czego nie. Drugi element - wprowadzenie zasad między dziećmi. To ważne w kontekście przemocy rówieśniczej. Ona niestety jest na bardzo wysokim poziomie. 66 proc. dzieci doznaje przemocy rówieśniczej.
Takie zasady można ustanowić w instytucji, a Kamilek został skrzywdzony w rodzinie.
Mamy edukować się jako personel, żeby rozpoznawać czynnik ryzyka, kiedy dziecko może być krzywdzone. Jeśli rozpoznamy czynnik, możemy uchronić dziecko przed krzywdzeniem, żeby umieć rozpoznawać symptomy krzywdzenia dziecka. Wprowadzamy ścieżki interwencji - co robimy w danym przypadku, kiedy mamy podejrzenie, że ktoś z personelu krzywdzi dziecko, kiedy ma informację, że krzywdzi ktoś z rodziny lub rówieśników dziecka. Nie zastanawiamy się, czy mamy zrobić, tylko co konkretnie. To ma zadziałać. Jasno określamy, co robić. Został też wprowadzony obowiązek edukacji sędziów rodzinnych, co jakiś czas muszą przejść szkolenia w zakresie przemocy, żeby oprócz znajomości procedur prawnych, mieć też wgląd w to, jak to dziecko funkcjonuje i wydawać orzeczenia zgodne z dobrem dziecka, a nie interesem dorosłych.
Co dwie minuty dzwoni dziecko, które potrzebuje pomocy, a 8 proc. dzieci nie ma zaufanej osoby i myśli, że jest samo.
Dziecko krzywdzone jest samotne, jeżeli przyjrzymy się obrazowi dziecka krzywdzonego to ono ma wyobrażenie o świecie, że jest samo, że nikt nie pomoże, że nie można ujawniać krzywdzenia. Według badań międzynarodowych 75 proc. dzieci chroni swoich oprawców, bo wstydzi się odpowiedzialności za tę sytuację. Jedno na troje dzieci doświadcza tej przemocy fizycznej, emocjonalnej ze strony bliskich. Jeżeli dwoje na troje dzieci doświadcza przemocy rówieśniczej, to nie mamy możliwości niespotkania takiego dziecka.
Czy każdy śmiertelnik może to rozpoznać?
Może. Trzeba być uważnym i wrażliwym na to, co się dzieje z dzieckiem, bo jest bardzo dużo symptomów niespecyficznych, ale jeżeli widzimy zmiany w zachowaniu dziecka, które było radosne i jest smutne, to już to powinno nas zaniepokoić.
Albo nie chce gdzieś chodzić, gdzie chodziło.
Zaczyna unikać miejsc, zmieniają się zainteresowania. Unika pewnych osób.
Since nie zawsze są dowodem.
Mogą być, ale patrzymy też na pewne niespecyficzne obrażenia, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć w inny sposób, ale zwracamy na to uwagę.
Dziecko w Centrum - można do fundacji zgłaszać nasze obawy.
Chcemy zbudować świat przyjazny dziecku, pod każdym względem, tworzyć warunki optymalnego rozwoju, a jeżeli pojawi się trudna sytuacja dla dziecka i rodziny - to wesprzeć. To praca systemowa, z całą rodziną, z całym zasobem lokalnym. W Poznaniu na Zeylanda 9/3. Prowadzimy też wiele innych programów w tym zakresie.