NA ANTENIE: POGODNYCH SWIAT/MALGORZATA OSTROWSKA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Publicysta o nowym filmie Agnieszki Holland: jest lepszy niż dezinformacja Łukaszenki

Publikacja: 14.09.2023 g.11:20  Aktualizacja: 14.09.2023 g.16:48
Poznań
Gościem porannej rozmowy Radia Poznań był publicysta Jakub Augustyn Maciejewski.

"Zielona granica" opowiada o kryzysie na polsko-białoruskiej granicy. Główna bohaterka to psycholog pomagająca migrantom, którzy chcą przedostać się do Polski.

Jakub Augustyn Maciejewski z Tygodnika Sieci krytykuje film za wyraźnie negatywne przedstawienie Polaków.

Agnieszka Holland wykorzystała kalki opracowane przez historyków i tak już fałszujących źródła dotyczące Holokaustu, przez Barbarę Engelking czy Jana Grabowskiego, i stworzyła obraz Polaków nie mordujących Żydów w tak zwanej trzeciej fali Holokaustu w 1944 roku, ale Polaków mordujących imigrantów. Są nawet takie sceny przebitki jak z obozu koncentracyjnego, noc, druty kolczaste, światła w tle, nie gestapo, ale polska straż graniczna szczująca psami gryzącymi biednych imigrantów

- mówi publicysta. 

Zdaniem publicysty, film wpisuje się w propagandę Rosji i Białorusi, które chcą skłócić Polaków. Publicysta zwraca także uwagę na odbiór społeczny "Zielonej granicy". Produkcja na popularnym programie Filmweb otrzymał kilka tysięcy negatywnych ocen, chociaż nie trafił jeszcze do kin.

Premiera filmu w polskich kinach odbędzie się 22 września.

Poniżej cała rozmowa:

Roman Wawrzyniak: Będziemy rozmawiać o naszym bezpieczeństwie wewnętrznym i zewnętrznym, agresji, kłamstwach w polityce oraz o filmie Agnieszki Holland „Zielona granica” i może właśnie od tego byśmy rozpoczęli. Jak to jest, film ledwo co został pokazany w Wenecji, a już zyskał pochwały naszych zachodnich sąsiadów w niemieckiej prasie, ale także co ciekawe zachwyca się nim propaganda Łukaszenki i Putina.

Jakub Augustyn Maciejewski: Ja widziałem ten film. Jest gorszy niż zwiastun, w zwiastunie już widzimy, że biedni dobrzy imigranci i źli Polacy. Czytałem też recenzje krytyków, którzy zapewne na filmach znają się dobrze, ale nie mają bladego pojęcia czym jest wojna hybrydowa, czym jest dezinformacja. Widać z tego, że nie dorastają do wyzwań XXI wieku, a ten film jest lepszy niż dezinformacja Łukaszenki. Agnieszka Holland wykorzystała kalki opracowane przez historyków i tak już fałszujących źródła dotyczące Holokaustu, przez Barbarę Engelking czy Jana Grabowskiego, i stworzyła obraz Polaków nie mordujących Żydów w tak zwanej trzeciej fali Holokaustu w 1944 roku, ale Polaków mordujących imigrantów. Są nawet takie sceny przebitki jak z obozu koncentracyjnego, noc, druty kolczaste, światła w tle, nie gestapo, ale polska straż graniczna szczująca psami gryzącymi biednych imigrantów do krwi. Obraz zatrważająco nieprawdziwy, zwłaszcza, że ci imigranci są wszyscy wykształceni, uduchowieni, dziesięcioletni chłopiec idący przez Podlasie uczy się języków obcych. Obraz fajnie byłoby powiedzieć naiwny, ale naprawdę na wschodzie trwa wojna, krwiożerczy Putin wysyła żołnierzy, by mordowali cały ukraiński naród, bo tam dochodzi do aktów ludobójstwa, a my tutaj chcemy, aby reżyserka z polskimi aktorami grała w orkiestrze tego zbrodniarza Władimira Putina, w teatrze Władimira Putina i prezydenta Łukaszenki.

Dla kogo oprócz wspomnianych pracuje zatem Agnieszka Holland? Film miał się ukazać najpierw po wyborach, ale wiemy, że jednak wejdzie do kin Agory jeszcze przed wyborami. Czy to jest obraz polityczny, który ma zmienić władzę w Polsce?

Tak. Oczywiście nie wprost. Aczkolwiek w filmie pojawia się oświecona postępowa bohaterka, epizodyczna co prawda, ale pojawia się, która mówi, że głosuje na Platformę Obywatelską, pojawiają się też aktywiści, którzy ratują ludzi, a nienawidzą ministrów rządu PiS wymienionych też z nazwiska, natomiast ten film jak mówię jest bardziej złożoną dezinformacją. Otóż co jakiś czas przed wyborami ukazuje się dzieło książkowe bądź filmowe, które ma w ogóle Polaków przed samymi Polakami zohydzić, ludzie, jeśli mają mniejsze poczucie wartości tym łatwiej dadzą się zmanipulować i dla poklepania po ramieniu, będą w stanie sprzedać dusze komuś po prostu z tego poczucia obrzydliwości. I to jest ten przypadek. Polacy są obrzydliwi w tym filmie, ale jeśli zagłosują na postępowców, taki jest wydźwięk tego filmu, to może zaskarbią sobie łaskę wielkich tego świata.

Jak odbiorą płynącą z lewicowych mediów i moskiewskiej propagandy narrację nasi rodacy? Czy uwierzą w to, co będzie próbować im wmówić pani reżyser?

Na tę chwilę, choć krytycy zachwycają się nad filmem, internauci na portalu Filmweb, gdzie te filmy się ocenia, masowo dają najmniejszą notę, a w komentarzach składają hołdy straży granicznej, bo to jest wielkim, brakuje słowa kulturalnego by to określić, ale dobrze, jest wielkim chamstwem pominięcie w tym filmie na jakie niebezpieczeństwo narażała się straż graniczna, byli obrzucani kamieniami, terroryści przychodzili przed tę granicę, żołnierze Łukaszenki stosowali granaty hukowe, lasery, by zastraszyć i zrobić krzywdę straży granicznej. To oni są wielkimi bohaterami. Tu jest apel do słuchaczy. Naprawdę po premierze tego filmu nasi mundurowi będą potrzebowali dojrzałego wsparcia. Oni są celem bardzo przemyślnego ataku i to jest test dla nas. Trwa wojna też w Polsce, wojna informacyjna, my też jesteśmy żołnierzami tej wojny.

Tymczasem niektóre media, choćby takie jak Gazeta Wyborcza, już biją w dzwon można powiedzieć, że na film i autorkę wylewa się w Polsce fala hejtu. Tylko czy nie jest dokładnie odwrotnie? Że to autorka szczuje właśnie na obrońców naszych granic i ich rodziny?

Jeśli w filmie któryś z imigrantów daje drugiemu numer telefonu i mówi masz, przejdziesz granicę, skontaktuj się, „to Polacy, ale dobrzy ludzie”. To znaczy Polacy generalnie są złymi ludźmi, ale w tym filmie jest jakiś wyjątek, mowa tu oczywiście o aktywistach głosujących na Platformę Obywatelską. Obrzydliwy film. Nie zgadzam się z porównaniami tego filmu do nazistowskiego filmu „Powrót do domu” z 1941 roku, gdzie grał między innymi Józef Konrad, nie zgadzam się z tym porównaniami, bo ten film w antypolskim wyrazie jest mocniejszy niż ten z czasów okupacji niemieckiej.

Na ile już bez uwzględniania tej kłamliwej wypatrzonej narracji „Zielonej granicy” jest rzeczywiste zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa właśnie ze strony migrantów szykowanych przez Łukaszenkę i Putina na wschodniej granicy?

To jest tak zero-jedynkowe, że będzie prawdziwym przysłowie „tylko świnie siedzą w kinie” podczas emisji tego filmu. Agnieszka Holland jest córką czerwonoarmisty, komunisty, wychowała się w pewnych kompleksach wobec wspólnoty narodowej Polaków, w pewnej traumie też Holokaustu, bo czerwonoarmiści żydowskiego pochodzenia często wstępowali do armii sowieckiej z pewnego przerażenia zbrodniami Niemców i to można by tłumaczyć, ale obecnie trwa wojna ludobójcza, ja byłem na Ukrainie prawie 200 dni, rozmawiałem z Ukraińcami, którzy mi opowiadali bardzo dokładnie kim są dywersanci, atakujący ich od tyłu i ci dywersanci, to jest w kropkę schemat imigrantów, którzy przyjechali zarobkowo, czy jako uchodźcy, czy jako ktoś z takimi samymi zachowaniami jak ci na polsko-białoruskiej granicy, w chwili napadu na ich kraj zbierali się w grupy z bronią z granatami, atakowali pozycje ukraińskie, od wewnątrz do tyłu, ciosem w plecy, to są zbyt poważne sprawy, by sobie egzaltowała Maja Ostaszewska i agresywny Maciej Stuhr bawili się bezpieczeństwem 40-milionowego narodu nad Wisłą, to nie jest sprawa dla infantylnych artystów, to jest zbyt poważna rzecz, wojna z Rosją.

Te działania Białorusi, Putina i migrantów pokazują, jakie rzeczywiste jest zagrożenie z ich strony, a nie to wyimaginowane w filmie. Jak pan dziś ocenia to, co dzieje się na Ukrainie, bo wspomniał pan właśnie o tym, że trochę tam pan czasu spędził jako korespondent wojenny, jaki to też może mieć wpływ na nasze bezpieczeństwo?

Obecnie, gdyby Ukraina wygrała tę wojnę, mielibyśmy naprawdę spokój od Rosji na przynajmniej półtorej lub dwie dekady, jeśli Rosja wygra tę wojnę zatrzyma część terytoriów, to naprawdę Polska, a raczej jej północno-wschodnia część w ciągu kilku, maksymalnie kilkunastu lat może okazać się celem kolejnych wojennych działań Kremla. Tu sprawa jest arcypoważna, właściwie świat pękł. Miejmy świadomość, że to nie jest tylko napaść jednego kraju na drugi, kolejna wojna na świecie, Rosja w ten sposób zerwała więzi z zachodem i rzuciła wyzwanie cywilizowanemu światu, mając wolę przebudowania w ogóle relacji międzynarodowych na świecie i w obrębie tego jest odzyskiwanie wpływów i ziem tak jak się Rosji to podoba i my też jesteśmy jednym, nie z najważniejszych, ale jednak pełnym znienawidzenia przez Rosjan celów Kremla.

Było o tych zagrożeniach zewnętrznych, to jeszcze na chwilę o zagrożeniach odśrodkowych, wewnętrznych. Mieliśmy w ten weekend kilka konwencji wyborczych, oczywiście największą uwagę ogniskowały konferencje programowe Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej. Jak pan je ocenia i czy to zdjęcie z porzuconym chlebem przy koszu na śmieci po konwencji Platformy Obywatelskiej nie będzie jakimś takim głównym podsumowaniem obrazowym tej partii?

Ciekawe jest to poruszenie na wyrzucenie przez działaczy Platformy Obywatelskiej chleba, bo w naszej kulturze faktycznie, cytując Norwida: „do kraju tego gdzie kruszyna chleba”, chleb jest wielkim symbolem szacunku do tradycji, tu został porzucony, ale myślę, że konwencje to i tak pewien teatrzyk polityczny, natomiast gdyby Polska była dziś rządzona czy polska zbrojeniówka przez ministra Tomasza Siemoniaka, to my dzisiaj 10 kilometrów od Przemyśla mielibyśmy rosyjskie czołgi i byli w niebezpieczeństwie militarnym na poziomie Izraela na Bliskim Wschodzie. To nie jest czas na eksperymenty i bawienie się w drugorzędnych polityków. My musimy naprawdę zadbać o bezpieczeństwo, silną armię i spójne społeczeństwo wobec naporu ze wschodu.

Powiedzmy o samej kampanii. Pan jest autorem świetnego programu w TVP Info „Fakty czy kłamstwa”, który znakomicie można powiedzieć demaskuje sposoby manipulowania i oszukiwania opinii publicznej przez media opozycji, samych polityków opozycji totalnej. Co powiedziałby pan tym, którzy nie są jeszcze zdecydowanie na kogo oddać swój głos?

Czasy są bardzo wyjątkowe. Covid i wojna powinny zmieść właściwie wiele porządków prawnych i ustrojowych w tej części Europy. Polska się jeszcze nieźle trzyma i dobrze by tak zostało. Natomiast warto sobie odświeżyć sprzed wojny informacje, którzy politycy, jakie rządy chciały zmniejszenia nakładów na wojsko. Lewica na przykład była takim ugrupowaniem. Platforma chciała rozliczać PiS z kupowania uzbrojenia. Może tu skrzywiony jestem przez obecność długą na Ukrainie, ale naprawdę to nie jest czas na zwykłe wybory, zwykłe dyskusje i polityczne eksperymenty. Żebyśmy się nie obudzili, gdy będzie już za późno.

https://radiopoznan.fm/n/p7ujWm
KOMENTARZE 1
Ryszard Koprak
konserwa-tysta 14.09.2023 godz. 12:49
Tę panią podobno Bierut trzymał na rękach. Czy z tego może być coś dobrego?