Piotr Tomczyk: Dlaczego Polska potrzebuje takich akcji?
Maciej Bodasiński: Bo Polska potrzebuje wiary, która gaśnie i której jest coraz mniej, przygnieciona materializmem i myśleniem o sprawach doczesnych Polska potrzebuje - przepraszam, ale powiem to bardzo górnolotnie - miłości, dlatego że w Polsce rozpada się coraz więcej małżeństw, między nami Polakami pojawia się coraz więcej hejtu, jesteśmy coraz bardziej pokłóceni - jakiekolwiek macie poglądy polityczne, moralne, społeczne to wiecie i widzicie to wszyscy, że tak po prostu jest. My katolicy, ludzie wierzący mamy doświadczenie, które nosimy w sercu, że źródło tej miłości jest na krzyżu. Nasz Bóg Chrystus umarł, abyśmy wszyscy mogli doświadczyć miłości w życiu i dlatego Polska potrzebuje tej akcji.
To może w takim razie przypomnijmy naszym słuchaczom co dokładnie będzie się działo 14 września?
14 września to w kościele katolickim święto podwyższenia krzyża, to jest właśnie taki moment w ciągu roku, w którym przypominamy, że był krzyż, na którym umarł Chrystus. Tego dnia spotykamy się wszyscy w jednym miejscu - ci którzy zechcą się włączyć w to wydarzenie, tym miejscem jest Włocławek - miejsce w centralnej Polsce, blisko autostrady A1, A2, fantastyczne miasto i tam przy tym mieście jest lotnisko sportowe i na nim w '91 roku była sprawowana msza święta z papieżem Janem Pawłem II i teraz po latach tam wracamy. To jest ogromny teren, gigantyczna przestrzeń, na której będziemy się modlić i przeżywać cały program dnia. Wszystko zaczyna się 14.00 - w sobotę o godzinie 12:00 w południe, wtedy zaczyna się cały program; są konferencje, świadectwa, śpiew, modlitwa, całe zgromadzenie, zaczynamy się zanurzać w myśli o krzyżu, przerwa, msza święta i to wszystko do wieczora. Są zaproszeni różni goście, tworzymy też taki bardzo nowoczesny program, w którym angażujemy dźwięk, światło, obraz, bo chcemy ludziom, którzy są przyzwyczajeni do ekstra form; graficznych, filmowych czy serialowych, używając tych form powiedzieć czym jest krzyż.
A dlaczego Włocławek? Przecież pierwotnie to miejsce było całkiem inne, początkowo wybrany został Święty Krzyż w Górach Świętokrzyskich. Dlaczego to zostało zmienione?
Rzeczywiście nastąpiła bardzo poważna zmiana, są dwa powody. Pierwszy jest taki, że miejsce, na którym stoi sanktuarium jest ograniczone terenem Parku Narodowego i mimo, że byliśmy przekonani, że to jest dobre miejsce i da się tam zorganizować wydarzenie bez żadnej szkody dla przyrody, to jednak władze zakonne i władze parku po dłuższej analizie uznały, że to nie jest dobry pomysł i powinniśmy pomyśleć o przeniesieniu tego wydarzenia i tak też się stało. To była dla nas trudna decyzja - dwa miesiące przed wydarzeniem, ale dzięki opatrzności Bożej i wsparciu księdza biskupa Meringa w krótki sposób zostało odnalezione to miejsce. Z takiego duchowego punktu widzenia ono jest niezwykłe - niedaleko tego miejsca został zamordowany ksiądz Jerzy Popiełuszko - błogosławiony kościoła katolickiego i tego dnia 14 września ma swoje urodziny, więc my wierzymy, że to miejsce nie jest przypadkowe, poza tym ono jest ogromne - może przyjąć nawet milion ludzi. Dwa miesiące temu modliliśmy się do Pana Boga, żeby przyprowadził 100 tysięcy, a dzisiaj zaczynamy modlić się o to, żeby przyjechał milion Polaków na taką modlitwę.
A czy ta zmiana miejsca nie była związana z krytyką? Pojawiały się takie głosy, że to wydarzenie - podobnie zresztą jak wcześniejsze, jest motywowane negatywnie - przez lęk, a to zwykle odnosi skutek bardzo krótkotrwały. Czy ci krytycy nie mieli tutaj racji?
Oczywiście ta krytyka może istnieć, natomiast w tym przypadku to w ogóle nie było przyczyną. Sam ordynariusz diecezji, w której miało być to wydarzenie, jak i księża, którzy opiekują się Sanktuarium na Świętym Krzyżu - wszyscy byliśmy przekonani, że to wydarzenie jest potrzebne, natomiast co do krytyki, rzeczywiście jest lęk, który się pojawia - "jak się zgromadzi zbyt dużo katolików w jednym miejscu to zrobi się niebezpiecznie, także skala niebezpieczeństwa rośnie proporcjonalnie do liczby katolików na metr kwadratowy. To wynika ze złego zrozumienia, ze złych doświadczeń - dobrze rozumiany katolicyzm to wiara w Boga, który jest miłością i to oznacza, że człowiek katolik - dobry, wierzący, który przyjmuje sarkamenty, modli się i żyje wiarą, nie jest obłudnikiem - to człowiek, którego zadaniem podstawowym jest ofiarowanie miłości, dzielenie się miłością. Ja mam 40-stkę na karku, 5 synów, jedną żonę, psa i dom i wiem, że im bardziej człowiek wchodzi w doświadczenie wiary, tym więcej miłości otrzymuje i może więcej dawać. Pragnę zapewnić wszystkich zalęknionych, że jeżeli przyjadą na to wydarzenie to zobaczą zupełnie odwrotny obraz niż mogą się spodziewac, czyli ludzi, którzy modlą się o to, żeby Polska była wspaniałym, pięknym krajem.
Poniżej cała rozmowa.