NA ANTENIE: To był tydzień w Wielkopolsce
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ryszard Bartosik: ukraińskie zboże nie będzie wpływać do naszego kraju

Publikacja: 15.09.2023 g.09:50  Aktualizacja: 15.09.2023 g.13:32 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Ukraińskie zboże nie będzie wpływać do naszego kraju - mówił o tym w Kluczowym Temacie Radia Poznań wiceminister rolnictwa, poseł PiS Ryszard Bartosik. Polityk ma nadzieję, że dzisiaj Komisja Europejska przedłuży embargo na ukraińskie zboże do pięciu krajów Unii Europejskiej, w tym do Polski. Zakaz obowiązuje do dziś.

Wiceminister Bartosik jest zawiedziony, że Komisja jeszcze nie przedłużyła zakazu. Na naszej antenie sugerował, że jeśli Unia nie podejmie kroków w tej sprawie, podejmie je polski rząd. 

Tu mamy pretensje do UE, że marnuje ten czas, bo to będzie dotykało nie tylko rolnictwa polskiego, nie tylko tych pięciu krajów, ale będzie dotykało innych krajów, musimy to rozwiązać. Dodatkowo, my musimy przestrzegać tych norm Unijnych, Ukraińcy nie. Sama struktura gospodarstw, tam można stosować mniej nawozów sztucznych, bo ta ziemia jest bardzo dobrej klasy, tam są ogromne gospodarstwa, taniej się to produkuje. To wszystko trzeba zważyć i szukać rozwiązań

- mówi Ryszard Bartosik. 

"Nasze stanowisko jest jasne. Mówię o stanowisku premiera Mateusza Morawieckiego — tak, czy inaczej nie zgodzimy się na przywóz towarów z Ukrainy" - dodaje wiceminister. 

Ale ograniczenia mogą nie dotyczyć np. miodu. Produkcja polska pokrywa 50 proc. zapotrzebowania krajowego, dlatego jeśli wprowadzimy zakaz sprowadzania miodu z Ukrainy, trzeba będzie go importować z Chin - mówił Ryszard Bartosik. 

Przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości uważa, że w kampanii wyborczej, zwłaszcza w czasie debat dotyczących rolnictwa, znaczenie będzie miał pomysł "lokalna półka". W jego ramach w marketach będzie musiało być 2/3 produktów takich jak warzywa czy produkty mleczne z rodzimego rynku. 

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: 15 września, powinno już być unijne embargo na ukraińskie zboże. Powinniśmy się niepokoić, że jeszcze nie ma embarga?

Ryszard Bartosik: Niestety nie ma informacji. Rozmawiamy o tym bardzo długo. Komisja Europejska działa, jak działa, pewnie dzisiaj się informacja pojawi. Dla mnie niepokojące jest to, że mówi się o kolejnym przedłużeniu tego zakazu przywożenia zboża do pięciu krajów przygranicznych z Ukrainą, głównie do Polski. Zmarnowano ten czas, myślę o Komisji Europejskiej, aby pomyśleć systemowo nad tym problemem, bo to przedłużenie jest bardzo ważne i na nie czekamy.

Jeśli przedłużenie to dwa miesiące.

Tak się mówi i to nie rozwiązuje problemu, bo za dwa miesiąca znów będziemy o tym rozmawiać, a przecież nie chodzi o to, żeby jakąś część zboża ukraińskiego przywieźć do Polski, zdestabilizować nasz rynek, co niewiele pomoże.

Czy w ogóle będzie to embargo?

My mamy gotowe rozporządzenie. Rolnicy nie muszą się niepokoić, ten zakaz będzie podtrzymany albo decyzją Komisji Europejskiej albo decyzją rządu.

Wy się nie boicie, że mogą być konsekwencje, gdyby jednak Komisja się rozmyśliła.

Dochody, interes polskich rolników ponad wszystko. My już raz podjęliśmy taki kroki. Myślę, że jednak Komisja Europejska na jakiś czas przedłuży to embargo. Gdyby nie, najważniejszy jest dla nas interes rolników, tym bardziej że przywóz tego zboża nie rozwiązuje problemu — na Ukrainie są miliony ton zboża do wyeksportowania.

Czy chodzi tylko o zboże? Ludowcy domagają się rozszerzenia tego embarga na miód, owoce miękkie.

Donald Tusk z panem Kołodziejczakiem podpisali podobny list. Trzeba działać rozważnie. My też chcemy, aby to rozporządzenie dawało elastyczność. Czasami w Bułgarii czy Rumunii chodzi o inne produkty, niż nam, to są różne rynki. W Polsce produkujemy miód, który daje 50 proc. zapotrzebowania, jeśli tu postawimy tamę, to miód przyjedzie z Chin.

Wspomniał pan o Bułgarii, ale Bułgaria się nam wyłamała, bo parlament bułgarski przegłosował zniesienie embarga. Widziałem głosy w Bułgarii — zrobiło się tam gorąco. Już nie ma pięciu krajów, które frontem stoją wobec embarga.

Każdy kraj bierze odpowiedzialność za swoje rolnictwo, my nadal z Bułgarią będziemy rozmawiać, ale ważne, że pozostałe kraje są. Jesteśmy największym krajem tego porozumienia i to miało wpływ, bo jednak rozporządzenie się pojawiło, a był to wyjątek w UE. Dotyczyło pięciu krajów, wcześniej albo dotyczyło wszystkich albo w ogóle nie było. Te nasze argumenty były przyjęte. Jeśli w grę nie wejdzie polityka, to przedłużenie będzie.

A nie wejdzie?

To przedłużenie i nie wiemy, co dalej — ta polityka już weszła w to.

Ale czuje pan, że będzie...

Nasze stanowisko jest jasne. Mówię o stanowisku premiera Mateusza Morawieckiego — tak, czy inaczej nie zgodzimy się na przywóz towarów z Ukrainy. UE nie ma łatwego zadania.

Trochę pana sprowokuję, Michał Kołodziejczak, lider Agrounii powiedział, że to on, przez swoje rozmowy na korytarzach w Strasburgu załatwił to, że będzie embargo.

Rozmawiałem z Michałem Kołodziejczakiem w jednej ze stacji telewizyjnych i on nawet nie wiedział, z kim się ma spotkać i tak też to było. Zrobił sobie wycieczkę do Strasburga, na galerii parlamentarnej troszeczkę posiedział, pobawił się w telefonie. Spotkania kogoś przypadkowo niczego nie wnoszą.

Było zdjęcie z Ursulą von der Leyen.

Takich spraw nie załatwia się w trzy minuty, to jest bajka. Michał Kołodziejczak słabo zna się na rolnictwie. On potrafi nagrać filmik i puścić go w sieci, to jego największa umiejętność.

Pan parę dni temu powiedział o nim trochę nieładnie — celebryta rolniczy.

Jak wchodzimy w szczegóły to widać, że wiedza jest kiepska. Kiedy był u niego Donald Tusk i on tę swoją kapustę podlewał w upale, czego się nie robi. Dla Donalda Tuska puścił deszczownię, kapustę podlewa się nocą. Celebryctwo jest na pierwszym miejscu, a rolnicy gdzieś tam z tyłu. Jego wizyta nic nie wniosła, przejechał się do Brukseli.

Chociaż to Michał Kołodziejczak mówi, że to wy kradniecie pomysły Agrounii. Mówił o tym haśle — lokalna półka. Mówi, że to był jego pomysł, on to dawno wymyślił.

Nasz program budujemy na podstawie rozmów z wyborcami, w tym przypadku z rolnikami, stąd to wynika, my niczego nie kradniemy, nie posiadamy też całej wiedzy, nasze rozmowy z rolnikami spowodowały, że taką propozycję przedstawiliśmy.

To jest w fazie pisania ustawy. Jak to chcecie zrobić? Mamy przecież swobodny przepływ towarów, wolny rynek.

Ma to być nakierowane na polskie rolnictwo i te rynki lokalne.

Prawo unijne to dopuszcza?

Będziemy szukać takiego rozwiązania, żeby nie łamać prawa unijnego. W wielu krajach jest to stosowane. Są to 2/3 produktów. Jest taka ustawa produkt polski, też tam było przeprowadzone, to oczywiście czego innego dotyczy. Uznaliśmy, że produkt polski jest wtedy, jeśli ileś proc. ma produktów, płodów rolnych polskich, a czego się nie da, to z zagranicy. Będzie to przygotowane zgodnie z prawem unijnym.

Czy batalia wokół rolnictwa, ta wyborcza, rozstrzygnie się właśnie w konińskim? Kołodziejczak kontra Bartosik?

Nie stawiam siebie aż tak wysoko, to ma pewne znaczenie, ale ta batalia rozstrzygnie się w całym kraju. Znaczenie będą miały takie pomysły jak lokalna półka, ale i inne, nakierowane na rolnictwo. To, co robimy w tej chwili, przecież nigdy nie dopłacano do nawozów, nie pomagano producentom zboża. To w ostatnim czasie jest 15 mld zł, ci rolnicy dziś otrzymują pieniądze na konta, my każdego dnia kilkadziesiąt milionów zł przesyłamy.

To trochę walka o głosy rolników, pamięta pan "piątkę dla zwierząt", to wtedy zazgrzytało.

Walka o głosy, a na pierwszym miejscu jest pomoc rolnikom — to ma sens, na tym polega polityka.

Był taki moment, że się trochę wygasiło, kiedy pierwsze pieniądze kompensacyjne zaczęły iść. Problem ukraiński jest problemem dłuższym, wymaga systemowego rozwiązania.

Tu mamy pretensje do UE, że marnuje ten czas, bo to będzie dotykało nie tylko rolnictwa polskiego, nie tylko tych pięciu krajów, ale będzie dotykało innych krajów, musimy to rozwiązać. Dodatkowo my musimy przestrzegać tych norm unijnych, Ukraińcy nie. Sama struktura gospodarstw, tam można stosować mniej nawozów sztucznych, bo ta ziemia jest bardzo dobrej klasy, tam są ogromne gospodarstwa, taniej się to produkuje. Wszystko trzeba zważyć i szukać rozwiązań.

Chodzą pogłoski, że mogą być zmiany w ministerstwie rolnictwa.

Nic nie słyszałem.

Ja słyszałem o Janie Krzysztofie Ardanowskim.

Nie mam wiedzy. Ja pracuję w ministerstwie i daję z siebie wszystko. Każdy z ministrów rolnictwa Prawa i Sprawiedliwości ma zasługi.

Chociaż jest to gorący stołek.

Tak, bardzo gorący, dlatego, że w czasie pandemii baliśmy się o bezpieczeństwo żywnościowe, a jakby wybuchła wojna, to się pogłębiło... Skoki na rynkach spowodowały niepokój i brak stabilizacji, my musimy sobie z tym radzić, sytuacja jest dynamiczna.

Wczoraj minister Zbigniew Hoffmann, jedynka w Koninie, powiedział, że on nie będzie debatował z Michałem Kołodziejczakiem, dlatego, że nie jest to dla niego poważny partner. Czy pan by się zdecydował?

Ja z nim, z Kołodziejczakiem rozmawiałem, taka rozmowa nic nie wnosi, pan Kołodziejczak, kiedy byłem w telewizji, najmniej mówił o rolnictwie, to były jakieś zaczepki, nie ma konkretów.

W kampanii wyborczej pewnie się spotkacie.

Pewnie tak. On woli znienacka kogoś nagrać na telefon i puścić to w sieci. To nie jest rozwiązywanie spraw rolnych. Uspokajam rolników, ukraińskie zboże nie będzie wpływać do naszego kraju.

https://radiopoznan.fm/n/mn8y7D
KOMENTARZE 0