Do zaproponowania ma dziś książkę z gatunku tych niełatwych: „Dwa razy czerwiec” Martina Kohana, jednego z czołowych współczesnych pisarzy argentyńskich.
Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był okresem krwawym i okrutnym w historii Argentyny. Wojskowa dyktatura odebrała życie około trzydziestu tysiącom osób o nieodpowiednich poglądach lub zaangażowanym w opór przeciwko władzy. Autor stara się rozliczyć z trudną przeszłością narodu. Wprowadza nas w tę brutalną rzeczywistość z perspektywy młodego wojskowego, gotowego (jak wielu mu podobnych) podporządkować się panującym regułom gry i stać się trybikiem w machinie reżimum. To nietypowy narrator, przywiązany do porządku, z łatwością poddający się surowym zasadom wojskowej hierarchii, relacjonujący zdarzenia często jak zewnętrzny, zobojętniały obserwator, mimo że są one elementem jego życia, a on ich realnym uczestnikiem.
Fabuła książki zapisana jest w formie notatek narratora: krótkich, porwanych, porozrzucanych. Kadry z poszczególnych wydarzeń zostały pomieszane i prezentowane są klatka po klatce, jak przerzucane slajdy. Napięcie, groza, okrucieństwo pulsują, raz narastając boleśnie, raz znikając pod powierzchnią codziennych zdarzeń, np. meczu piłkarskiego. W tym czasie trwają bowiem rozgrywki mistrzostw świata w piłce nożnej i naród argentyński zdaje się owładnięty całkowicie magią footballu, wręcz zahipnotyzowany. Ta zbiorowa gorączka staje się ciekawą metaforą, uzupełniającą obraz społeczeństwa uwikłanego w zbrodniczy reżim, w najlepszym razie przymykającego oczy na rzeź.
Doświadczenia czytelnika z tą książką dobrze podsumował Carlos Marrodán Casas:
Tę książkę chciałoby się po przeczytaniu jak najszybciej zapomnieć albo zakrzyczeć.
Nie jest to więc pozycja, do której chce się wracać, ale przeczytać choć raz zdecydowanie warto.
Książkę „Dwa razy czerwiec” przetłumaczyła z hiszpańskiego Barabara Jaroszuk, a znajdziemy ją w ofercie wydawnictwa Filtry.