NA ANTENIE: PIERWSZA PLANETA OD SŁOŃCA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Jak "Sztuka polityczna" zelektryzowała cały artystyczny świat?

Publikacja: 08.09.2021 g.14:11  Aktualizacja: 13.09.2021 g.14:16
Kraj
"Sztuka polityczna" to wystawa, która zelektryzowała cały artystyczny świat nie tylko w Polsce ale i na świecie. Wystawa prezentuje ponad sto prac 28 artystek i artystów z całego świata reprezentujących różne światopoglądy i wyznania
sztuka polityczna csw - Krystyna Różańska-Gorgolewska - Radio Poznań
Fot. Krystyna Różańska-Gorgolewska (Radio Poznań)

Znajdziemy w niej prace takich artystów jak: Oscar Olivares, Erik K. Christensen, Dan Park, Uwe Max Jensen, Agnieszka Kolek, Tasleem Mulhall, Firoozeh Bazrafkan, Séamus Moran, Jacek Adamas, Matthew E. Sun, Aleś Pushkin, Lars Vilks, Gongsan Kim, Krzysztof Jung, Waldemart Klyuzko, Wojciech Korkuć, Tam Hoi Ying, Thomas Knarvik, Miriam Elia, Nina Maria Kleivan, Öncü Hrant Gültekin, Mimsy, Emma Elliott, Kristian von Hornsleth, Farnoush Amini, Ignacy Czwartos, Marc Provisor, Jana Zimova

Jon Eirik Lundberg i Piotr Bernatowicz, kuratorzy wystawy piszą:

Wystawa Sztuka polityczna jest próbą zmierzenia się z problemem nowego układu podziałów w życiu politycznym Zachodu, który w ostatnich latach wysunął się na pierwszy plan debaty publicznej.

Na uniwersytetach, w korporacjach, mediach, instytucjach kultury i życiu kulturalnym toczy się walka o hegemonię w sferze publicznej. Terminy takie jak deplatforming, cancel culture i culture of silence określają prądy, metody i pasje, które w ostatecznym rozrachunku wydają się działać wbrew podstawowym ideom demokracji i wartościom cywilizacji zachodniej.

W tej sytuacji należy przypomnieć o potrzebie wolnej i tętniącej życiem sfery publicznej. Sztuka i artyści opowiadający się za nieskrępowaną ekspresją i antymainstreamowymi ideami stają się ważnymi aktywami społecznymi, ale też celem różnych ataków. Sztuka może w tej sytuacji stać się prawdziwym głosem sprzeciwu.

Artyści często płacą wysoką cenę (są osobiście atakowani, a nawet represjonowani) za testowanie granic tolerancji i konfrontację z politycznymi dogmatami. Wielu z nich pozbawianych jest możliwości funkcjonowania i uznania w świecie sztuki.

Wystawa Sztuka polityczna ma na celu prezentację tej szczególnej grupy artystów z różnych krajów i kontynentów. Ich prace opowiadają o walce o wolność, przypominają o wydarzeniach historycznych i ożywiają informacje wymazane lub wymazywane z publicznych rejestrów. Rzucają światło na mechanizmy władzy zwykle ukryte przed wzrokiem publicznym i uczą, jak konfrontować takie struktury z prawdą, humorem i sarkazmem.


O tym czym jest sztuka polityczna, jakie stawia przed nami wyzwania, kim są artyści ja tworzący, co jest zagrożeniem dla naszej wolności nie tylko w sferze sztuki  Krystyna Różańska Gorgolewska rozmawia z jednym z kuratorów wystawy doktorem Piotrem Bernatowiczem. Wystawę "Sztuka polityczna" w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie można  oglądać do stycznia 2022 roku.

Poniżej pełny zapis rozmowy z dr. Piotrem Bernatowiczem:

Krystyna Różańska – Gorgolewska: Uważa się, że sztuka polityczna nie istnieje, a słowo polityka jest chyba jednym z najgorszych słów, którego możemy używać w kontekście sztuki. Czy to oznacza, że wyłuskał Pan niszowych artystów, jednostki, które w świecie sztuki zajmują sprawami politycznymi?

Piotr Bernatowicz: Nie. Sytuacja jest paradoksalnie odwrotna. Mamy w galeriach współczesnych zalew sztuki politycznej. Sztuki, która próbuje zmieniać społeczeństwo, formułuje postulaty zmiany społecznej, tylko to pojęcie „polityczne” nie pojawia się. Może właśnie po to, żeby kamuflować ten przekaz. Natomiast nasza wystawa mówi wprost: pokazujemy sztukę polityczną. Nie pokazujemy polityki, nie pokazujemy komunikatów politycznych. Pokazujemy sztukę polityczną, czyli twórców, którzy odnoszą się do tematyki społecznej, do tematyki politycznej, wskazują na problemy w tej sferze. Gramy uczciwie, artyści przystali na taką koncepcję, więc nie mają nic przeciwko, żeby ich sztukę określić jako sztukę polityczną. De facto ona taka jest, i jest bardzo różnorodna. Są artyści tacy jak Oscar Olivares z Wenezueli, który nie był artystą politycznym, zajmował się sferą sportu. Do 2017 roku był rysownikiem, który poświęcał swoje prace futbolowi, bo to w Ameryce Łacińskiej jest tak naprawdę religia. Natomiast w 2017, kiedy rozpoczęły się masowe protesty przeciw lewicowej dyktaturze Nicolasa Maduro, Olivares został jakby wciągnięty do tych protestów. Jego przyjaciele wzięli udział w tych protestach. Niektórzy zostali zabici podczas protestów i Oscar Olivares włączył się. Zaczął swoimi pracami dokumentować protesty. Jego prace zostały przez protestujących przejęte, drukowane na tarczach, którymi się bronili przed policją i stał się w pewien sposób artystą politycznym. Zaczął po prostu mówić o sprawach, które dotyczą Wenezuelczyków.

Posługujemy się takimi określeniami, skrótami myślowymi jak ideologia prawicowa, lewicowa. Pan przytacza pojęcie Chantal Delsol „ideologia emancypacyjna”.

To pojęcie łączy różne prądy, które obecnie obserwujemy, czyli np. ideologię gender. Myślę, że dzielenie społeczeństwa na grupy, na pewne getta i nie mówienie np. o prawach jednostki, ale mówienie o prawach grup. Przeciwstawianie jednych grup, mniejszości przeciw większości. Z jednej strony bardzo łagodne dopuszczanie rzeczy, których normalnie byśmy nie dopuścili, tylko dlatego, że są dokonywane przez pewne mniejszości. Myślę, że jest to takie pojęcie, które oznacza dążność do wyzwolenia człowieka spod wszystkich nie tyle norm, ale też norm biologicznych, zaprzeczenie rzeczywistości. Możemy tą ideologię opisywać pozytywnie czy negatywnie, ale ta ideologia stała się dominująca też w świecie sztuki. W każdej galerii na świecie możemy znaleźć prace, wystawy, które promują ten sposób myślenia. Jeżeli pojawiają się artyści, którzy w jakiś sposób stawiają pytania, albo krytykują te tendencję, np. stawiają pytania czy ideologia gender jest czymś racjonalnym czy to ma podstawy w rzeczywistości, są wykluczani, są marginalizowani. Tutaj się pojawia to określenie „cancel culture” (czyli wymazywani z przestrzeni kultury). To jest niebezpiecznie. Nie tyle obecność różnego rodzaju ideologii i sposobów myślenia, ale to, że mamy do czynienia z jedną dominującą ideologią, pod wpływem której są instytucje artystyczne i wszyscy ci, którzy poddają tę ideologię krytyce zostają wymazani z przestrzeni kultury.

Mogę rozumieć to w ten sposób, że ideologia emancypacyjna, artyści, którzy podążają za tą ideologią, tworzą sztukę polityczną, tylko zgodnie z tą ideologią właśnie?

Tak. Rzeczywiście wielu artystów włącza się w to z różnych powodów. Ja nie chcę przesądzać, bo niektórzy chcą mówić o czymś ważnym, np. chcą bronić praw kobiet, tylko problem polega na tym, że nie tam, gdzie te prawa są łamane w sposób brutalny – i o tym też mówi nasza wystawa – czyli w krajach islamskich, gdzie panuje prawo szarijatu, gdzie kobiety są kamienowane za cudzołóstwo. W naszej kulturze to jest coś niewyobrażalnego, że można stosować karę kamienowania albo stu batów, a to jest wprost wpisane w prawa tych państw. Kobiety są atakowane – oblewa się ich twarze kwasem – za to, że niezbyt dobrze chowają włosy pod chustą. To są przypadki mrożące krew w żyłach, jeżeli o tym słyszymy, a takie rzeczy się dzieją i artystki, które pokazujemy w ramach wystawy sztuka polityczna mówią o tym. Okazuje się, że to jest rzadkie. Mówi się o łamaniu praw kobiet, o parytetach, a w tym samym czasie dokonuje się rzeczywistych zbrodni łamiąc prawa człowieka.

Pole sztuki jest taką płaszczyzną, na której mogą się porozumieć ludzie z różnych kultur, różnych światopoglądów. Często myślimy wtedy o takiej sztuce niezaangażowanej politycznie czy światopoglądowo. Na Pana wystawie są artystki pochodzenia żydowskiego, są muzułmanki, są ateiści, są katolicy i oni wprost wyrażają swój stosunek, i do innych religii, i do ideologii. Jak to jest możliwe, że oni chcieli się pokazać na Pana wystawie razem, że oni razem są w stanie funkcjonować? Czy to jest ta prawdziwa siła sztuki, tej wolności, która w sztuce jest zawarta?

Myślę, że tak, że wszyscy ci artyści zgadzają się co do tego, że wartością sztuki współczesnej jej jest wolność twórcza, tzn. w XX wieku muzea, galerie sztuki współczesnej stały się takim miejscem wolności, gdzie możemy obserwować rzeczy, które nawet nas bulwersują, ale zakładamy pewien dystans. Nie traktujemy tego dosłownie, traktujemy to jako pewną propozycję artystyczną, z którą możemy dyskutować, możemy interpretować. To właśnie łączy wszystkich artystów, że oni uważają, że to jest wartość. To jest idea, która paradoksalnie zanika, tzn. muzea niepostrzeżenie stały się takim miejscem, gdzie rządzi właśnie polityka, gdzie dokonuje się pewnego rodzaju segregacji prac, gdzie stosuje się jakby odgórną moralistykę. Jeszcze nie tak dawno oczekiwano od artysty, że on nie będzie moralistą, że będzie przekraczał pewne granice, ale w pewnym momencie znowu zaczęliśmy wyrzucać z galerii te rzeczy, które są nie po drodze dominującym tendencjom, właśnie tej ideologii emancypacyjnej. I nagle budzimy się w rzeczywistości, gdzie całkiem niewinne prace – w gruncie rzeczy na wystawie „Sztuka polityczna” nie mamy tak dużo prac prowokujących, a jednak ta wystawa zaczyna wzbudzać niesamowity protest, niesamowity ładunek emocji negatywnych, skierowanych właściwie po to, żeby tej wystawy nie było, żeby ją wymazać.

Drugi z kuratorów Jon Eirik Lundberg przytacza sytuację występującą w Danii, cenzury tytułów pewnych obrazów. Czy ta poprawność polityczna będzie też działać wstecz? Czy będziemy na nowo pisać podręczniki do historii sztuki?

To już występuje. Zaczynamy po prostu wchodzić na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Zaczynamy lustrować życiorysy artystów. Jestem ciekawy co będzie np. z Caravaggiem, który był zabójcą? Czy teraz też zaczniemy usuwać jego dzieła? Albo z rzeźbiarzem Witem Stwoszem, który był skazywany za fałszerstwa, chociażby Picasso, który był komunistą i to w takich ciemnych stalinowskich czasach.

Wydaje się, że takie zbrodnie we współczesnym świecie, jak bycie komunistą, bycie zabójcą czy oszustem podatkowym nie są postrzegane powszechnie jako zbrodnie. Teraz zbrodnią jest zupełnie coś innego.

To prawda. To jest zdumiewające, że cały czas mamy zagrożenie faszyzmem. Kreuje się takie zagrożenie faszyzmem i szermuje tym pojęciem po to, żeby usuwać ze sceny publicznej, ze sceny też politycznej, poglądy, które są sprzeczne z ideologią lewicową. Orwell w 1948 roku w jednym ze swoich tekstów powiedział, że faszyzm to jest dzisiaj pojęcie użyteczne w walce politycznej, które jest pałką, którą się okłada swoich przeciwników politycznych. To było 3 lata po pokonaniu faszyzmu. Dzisiaj jesteśmy kilka ładnych dekad po pokonaniu faszyzmu i cały czas, coraz więcej osób się tym pojęciem posługuje. Natomiast z drugiej strony cały czas mamy reżimy komunistyczne. Co więcej, mamy cały czas komunistyczne obozy koncentracyjne w Korei Północnej, o tym też mówi praca Gongsan Kim, która mówi o obozach koncentracyjnych w Korei Północnej. A więc mamy obozy koncentracyjne komunistyczne cały czas. Tam są tysiące ludzi, którzy są torturowani. To jest ciekawe, warto o tym pomyśleć – z jednej strony faszyzm, który zniknął kilka ładnych dekad temu, a z drugiej strony partie komunistyczne, które funkcjonują w wielu zachodnich krajach i rządzą też w wybranych krajach, powodując spustoszenie i śmierć wielu osób.

Wróćmy też do formy, którą prezentuje wystawa „Sztuka polityczna” – czy prawica, mówiąc tak kolokwialnie, czy ludzie o poglądach konserwatywnych są w stanie zrozumieć sztukę awangardową, są w stanie przekonać się do sztuki współczesnej. Boję się tego zamknięcia się środowisk konserwatywno-prawicowych w takim getcie sztuki XVIII-XIX-wiecznej.

Ciekawe pytanie. Może je sformułuję je tak jak je rozumiem: czy sztuka współczesna w jakiś sposób wzbogaca nas, jest w stanie powiedzieć o czymś ważnym czy nie. Cała sztuka współczesna, to co mamy po Duchampie jest czymś co możemy wyrzucić do kosza, co możemy uznać za błąd. Co nie będzie miało w przyszłości żadnego znaczenia. Chińczycy chyba tak myślą – oni produkują sztukę współczesną na eksport, natomiast sami jej nie kolekcjonują. Uważają, że to nie jest coś wartego uwagi. Tak nie jest. Sztuka współczesna jest pewnym wartościowym fenomenem, oczywiście ona jest różna, ale ona jest ważnym elementem naszego społeczeństwa i to co proponuje wzbogaca naszą dyskusję o świecie, więc próbuję tą wystawą dać właśnie taką odpowiedź na to pytanie. To jest ważne pytanie, to jest jakby pytanie, na które musimy sobie jakoś odpowiedzieć. Też środowiska, o których Pani Redaktor wspomniała, też muszą sobie odpowiedzieć na to pytanie: czy sztuka współczesna jest medium, które może nam coś dać jako społeczeństwu, czy wprowadza nowe wartości, mówi o ważnych sprawach. Ja bym odpowiedział twierdząco na to pytanie.

https://radiopoznan.fm/n/iueO6d
KOMENTARZE 0