Dziennikarze, którzy znali Ziętarę przyszli dziś na ulicę Kolejową, gdzie znajduje się tablica jego upamiętniająca. Właśnie tu Ziętara mieszkał. Dziennikarz Franciszek Wardzik znał zamordowanego w 1992 roku Ziętarę.
Jeszcze do dziś nie wierzę, że go nie ma. To był bardzo prawy człowiek, bardzo rzetelny i dokładny. Chciał wszystko wiedzieć - nawet chyba za dużo - chyba dlatego Urząd Ochrony Państwa był zainteresowany nim, UOP chciał przyjąć go w swoje szeregi.
W Gazecie Poznańskiej razem z Jarosławem Ziętarą pracował też Krzysztof M. Kaźmierczak, który od lat przypomina zamordowanego dziennikarza.
Z jednej strony był człowiekiem trochę skrytym, nie mówił o różnych swoich planach, o tematach, którymi się zajmował, a z drugiej strony był człowiekiem bardzo towarzyskim i sympatycznym, był bardzo ambitny. Mówił o tym, że dziennikarstwo było jego celem życiowym i chciał się tutaj realizować.
Jarosław Ziętara tuż przed śmiercią pracował nad materiałem dotyczącym przestępczości gospodarczej. Ostatni raz był widziany 1 września 1992 roku - tego dnia nie dotarł jednak do swojej redakcji.