"W czasie pandemii koronawirusa ta nauka wyglądała inaczej" - mówi rzecznik szkoły młodszy brygadier Łukasz Kwas.
Był taki okres, w którym kadeci zostali oddelegowani w miejsca zamieszkania i tam pomagali komendom miejskim, powiatowym, gdzie pełnili służby wzmacniając te jednostki. Nauka wtedy była realizowana zdalnie. Natomiast był też spory czas, kiedy kadeci realizowali zajęcia tutaj na miejscu z taką uciążliwością, że niestety nie mogli wychodzić na przepustki z uwagi na to, by nie roznosić tego wirusa. Są przygotowani, trafią na jednostki, będą wykorzystywani przez swoich nowych przełożonych
- dodaje rzecznik szkoły.
Trudne nauczanie zdalne dało chyba wszystkim do wiwatu. Mąż zdobywa stopień młodszego aspiranta. Syn, tradycja, dziadek był, mój tata był, ja byłem i on teraz jest
- mówili członkowie rodzin kadetów.
Rodziny strażaków przyjechały dziś na uroczystą promocję, ale ze względu na pandemię nie mogły wejść na teren szkoły. Na swoich synów czy mężów musieli czekać przed budynkiem.
Chętnych do pracy w straży ciągle jest sporo. W tym roku o jedno miejsce w szkole ubiega się pięć osób. W tym roku obok słuchaczy, który uczyli się w trybie dziennym i byli skoszarowani w szkole, naukę zakończyło także 178 absolwentów, którzy podnosili swoje kwalifikacje. Siedmiu z nich jest spoza Państwowej Straży Pożarnej. To pracownicy lotniskowych straż pożarnych, żołnierze i pracownicy ochrony przeciwpożarowej z dużych firm takich, jak Lotos czy Orlen.