Dziś Sąd Okręgowy w Poznaniu nie przedłużył mu okresu aresztowania. Zastosował dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Jak mówiła sędzia Magdalena Grzybek, w procesie Adama Z., na trzech rozprawach przeprowadzono już najważniejsze dowody, dotyczące przebiegu zdarzenia. Sąd wysłuchał oskarżonego, jego partnera i policjantów, których zeznania obciążają oskarżonego.
Po przeanalizowaniu tych dowodów uznał, że mężczyzna może być skazany nie za zabójstwo, ale za nieudzielenie pomocy Ewie Tylman. - Sąd przeprowadził najistotniejsze dowody. Pouczył strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanego oskarżonemu czynu na łagodniejszą. W tej sytuacji należy uznać, że dalsze stosowanie aresztowania nie jest już celowe i konieczne. Z uwagi na możliwość przypisania oskarżonemu przestępstwa zagrożonego karą do trzech lat pozbawienia wolności obawa wymierzenia mu surowej kary nie jest już tak realna, jak dotychczas - powiedziała sędzia Grzybek.
Sąd - wbrew twierdzeniom prokuratury - uznał, że nie ma obawy matactwa. Taki argument podniosła dziś prokuratura powołując się na fakt, że nie zostali jeszcze przesłuchani członkowie rodziny oskarżonego.
Obrońca Adama Z., mecenas Ireneusz Adamczak spodziewał się takiej decyzji sądu: "Cieszę się z tego orzeczenia. Uważam je za słuszne, rozsądne i odpowiadające temu, co jest w aktach sprawy. Czasami może lepiej, że proces się kończy się w sądzie, a nie w prokuraturze - myślę tu o ewentualnym umorzeniu, przecięciu drogi procesu" - powiedział mec. Adamczak.
Prokuratura już zapowiedziała, że będzie się odwoływać, bo - jej zdaniem - wypuszczenie oskarżonego jest przedwczesne. "Pozostało do przesłuchania kilkanaście osób. Są to osoby, które uczestniczyły w imprezie, która poprzedzała zdarzenie będące przedmiotem aktu oskarżenia. Są to osoby, z którymi po zdarzeniu, korespondował oskarżony, o którym wiemy, że zmieniał swoje wyjaśnienia, że budował linię obrony i że wielokrotnie zmieniał wersję wypadków" - mówi prokurator Magdalena Mazur-Prus.
Ojciec Ewy Tylman w przesłanym mediom oświadczeniu napisał, że dzisiejszą decyzję uznaje za porażkę wymiaru sprawiedliwości, nie wie tylko czy sądu czy prokuratury.
Adam Z. wyszedł z aresztu około godz. 16.00. Bez rozmowy z czekającymi na niego dziennikarzami odjechał. Mężczyzna wyszedł poza mury aresztu wprost na czekających na niego dziennikarzy. W ciemnym płaszczu, w kapturze na głowie i torbą podróżną przeciskał się do zaparkowanego niedaleko srebrnego samochodu. Przez kilkadziesiąt sekund nie powiedział ani słowa. Nie mówił co myśli o sprawie, ani jakie jest jego zdanie o śmierci Ewy Tylman. Po chwili mężczyzna wsiadł i auto z pilską rejestracją odjechało.