Ksiądz Ziejewski został zaatakowany w niedzielę w zakrystii szczecińskiej Bazyliki świętego Jana Chrzciciela. Przygotowywał się w niej do odprawienia wieczornej Mszy świętej.
- Moje najwyższe zaniepokojenie budzą coraz częstsze akty nienawiści wobec ludzi wierzących, w tym wobec kapłanów, oraz akty profanacji obiektów sakralnych, miejsc i przedmiotów kultu, tak ważnych dla katolików w Polsce - napisał arcybiskup Gądecki. Podkreślił, że ze smutkiem dostrzega eskalację wrogich zachowań wobec ludzi wierzących, w tym "stosowanie przemocy symbolicznej i fizycznej".
- Choć w społeczeństwie pluralistycznym różnice światopoglądowe są oczywistością, nigdy nie mogą być usprawiedliwieniem dla tego typu nieludzkich czynów - zaznaczył przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Wezwał także sprawców do opamiętania, a wiernych - do modlitwy w intencji Kościoła oraz tych, "którzy dopuszczają się podobnych aktów nienawiści". - Księdzu Prałatowi serdecznie dziękuję za gorliwą i pełną ofiary posługę, życząc szybkiego powrotu do pełni sił - zakończył list arcybiskup Stanisław Gądecki.
Ksiądz Ziejewski oraz pracownik parafii, który także został zaatakowany, po zajściu trafili do szpitala. Rany wymagały interwencji chirurgicznej, ale nie stanowiły poważnego zagrożenia dla życia. Napastnicy, którzy zostali zatrzymani przez policję, mieli twierdzić, że chcą odprawić mszę. Sierżant Paweł Pankun z Komendy Miejskiej w Szczecinie poinformował, że mężczyźni przebywają w policyjnej izbie zatrzymań. Podkreślił, że wszystkich trzech sprawców napaści udało się policjantom zatrzymać w ciągu półtorej godziny. Mężczyźni są znani policji - byli wcześniej notowani.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że Prokuratura Krajowa obejmie nadzorem śledztwo w sprawie niedzielnego ataku. Ksiądz Aleksander Ziejewski od 35 lat posługuje w Szczecinie. W ubiegłym roku, podczas uroczystej sesji Rady Miasta, został odznaczony medalem za zasługi dla Szczecina.
Najpierw sprawa pedofilii w KK a teraz liczne profanacje symboli religijnych przez LGBT. Konsekwencje takich ataków były do przewidzenia i nie trzeba było na nie długo czekać. Jednak w przypadku pedofili kościół jest sam sobie winny, że przez dziesięciolecia krył zboków w swoich szeregach. Na dodatek księża którzy bronili Kościoła jak np. ks.Wachowiak zostawali karani i usuwani na dalszy plan, tym samym dając zielone światło do kolejnych ataków. Tak samo wygląda sprawa biskupa Paetza, która nie jest dokończona, bo Paetz nadal zajmuje biskupie pomieszczenia na Ostrowiu Tumskim a księża, którzy nagłośnili sprawę molestowania kleryków zostali ukarani, odsunięci albo pod różnymi naciskami sami zrezygnowali z kapłaństwa.
Jako katolikowi strasznie przykro mi pisać takie rzeczy, ale Kościół już dawno się zagalopował i teraz ponosi konsekwencje swojego postępowania a przez to my wszyscy jesteśmy poszkodowani i cierpimy.