Anna D. nie przyznaje się do winy, a w sądzie mówiła, że to Maja ją zaatakowała i celowo popchnęła w stronę płotu. To miało doprowadzić do upadku rowerzystki.
Pełnomocnik pokrzywdzonej adwokat Mariusz Paplaczyk chce, by wyrok dla oskarżonej był lekcją pokory.
Do tej sprawy by nie doszło, gdyby rzeczywiście oskarżona wykazała pewną pokorę i refleksję w stosunku do zdarzenia, które było zdarzeniem, co do którego nie musieliśmy spotykać się w sądzie karnym. Wystarczyło przeprosić, wystarczyło podać rękę. Natomiast oskarżona wybrała drogę konfrontacji. Chcielibyśmy na tym etapie, że jeżeli sąd uzna jej winę i wymierzy karę, by była to kara ograniczenia wolności wykonywana w ośrodku dla osób niewidomych w Owińskach. Być może to nauczy pokory oskarżoną
- mówi adwokat.
Obrońca oskarżonej próbowała przekonać sąd, że Maja w pewnym stopniu przyczyniła się do tego, co się stało. Jej klientka nie wiedziała, że nastolatka jest osobą niepełnosprawną, nie miała białej laski. Obwiniła też media za hejt, jaki spotkał oskarżoną.
Maja została zaatakowana, kiedy szła z koleżanką do szkoły. Jak ustaliła prokuratura, rowerzystka ją minęła, uderzając kierownicą w łokieć. Nastolatka na to nie zareagowała, a po chwili oskarżona miała ją złapać za włosy i popchnąć. Prokuratura zdarzenie zakwalifikowała jako czyn o charakterze chuligańskim. W oddzielnym procesie kobieta została ukarana 400-złotowym mandatem za jazdę rowerem po chodniku i niezachowanie należytej ostrożności.