Według osiedlowej radnej Starego Miasta, Anny Sokolnickiej-Elzanowskiej ze Stowarzyszenia Plac Wolności, płoty stojące na terenie wspólnoty mogą być niezgodne z prawem, które wymaga zachowania półtora metra odstępu od brzegów rzeki.
Jest wiele wspólnot w Poznaniu, które ma otwarte swoje tereny i są po prostu otwarte na to, żeby je współdzielić. Tu nie chodzi o to, żeby komukolwiek jakiś teren zabierać, tylko żeby w ramach dobrej praktyki ten teren został udostępniony mieszkańcom Poznania. Chodzi raptem o półtora metra
- podkreśliła radna Anna Sokolnicka-Elzanowska.
Stowarzyszenie przesłało pytania do urzędu miasta i Wód Polskich. Jak przekazała nam rzeczniczka prasowa poznańskiego oddziału Wód Polskich, Małgorzata Siepa, formalnie nie ma w tym miejscu brzegu.
W niniejszym przypadku mamy do czynienia z urządzeniem wodnym, to jest murem oporowym. Nie ma natomiast żadnego dokumentu ustalającego linię brzegu. Linię brzegu ustala się dla cieków naturalnych, jezior oraz innych naturalnych zbiorników wodnych. W związku nie jest dopuszczalne wyznaczenie linii brzegu dla obiektów hydrotechnicznych pochodzenia antropogenicznego
- zaznaczyła Małgorzata Siepa.
Przedstawiciel zarządu wspólnoty, także osiedlowy radny ze Starego Miasta, Marcin Łętowski, powiedział, że nie ma planów udostępnienia lub sprzedaży fragmentu działek najbliżej brzegu. Według niego bloki musiałyby być inaczej urządzone, żeby każdy mógł przechodzić w tym miejscu.
Z informacji przekazanych przez dyrektora Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Poznania Piotra Sobczaka wynika, że takiego problemu nie będzie z powstającym obok deweloperskim blokiem. Inwestycja ma być oddalona od brzegu w taki sposób, żeby umożliwić ewentualną budowę bulwaru.