W liście do Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej piszą, że pomimo zgłoszeń do odpowiednich służb, kulejący ptak cały czas przebywa w ich sąsiedztwie. "Nie chcieliśmy pochopnie zabierać bociana do ośrodka" - tłumaczy komendant Straży Miejskiej w Mosinie, Jarosław Dobicki.
Była interwencja, natomiast nie podejmowaliśmy próby odłowienia. W pierwszej kolejności kontaktowaliśmy się z leśniczym, który powiedział, że będzie monitorował w sprawę. Byliśmy w kontakcie i jeżeli byłaby taka potrzeba to reagowalibyśmy na sygnał
- mówi Jarosław Dobicki. Podkreśla, że przeniesienie zwierzęcia ze środowiska naturalnego w każdym przypadku jest ostatecznością. Tak stało się też w przypadku bociana z Rogalinka. Kulejący ptak został odłowiony po trzech dniach od zgłoszenia mieszkańców. Bocian zaczął bowiem wchodzić na ulicę.
Straż miejska złapała ptaka w piątek wieczorem. Zwierzę trafiło do ośrodka Polskiego Związku Łowieckiego w Czempiniu. Ze wstępnych oględzin wynika, że młody osobnik ucierpiał podczas nauki latania. Jeżeli wydobrzeje, trafi z powrotem do Rogalinka.