To kara za tak zwane inne czynności seksualne wobec małoletniego chłopca. "Ksiądz Mateusz N. wysłał mu zdjęcia i filmy o treściach seksualnych, ale też jego późniejsze zachowanie było motywowane zainteresowaniem seksualnym" - mówił sędzia Sławomir Jęksa.
Oskarżony dopuścił się tak zwanych innych czynności seksualnych w trakcie kilkukrotnego podwożenia pokrzywdzonego z miejsca zajęć sportowych czy ze szkoły do miejsca zamieszkania. Polegało to na tym, że oskarżony kładł swoją rękę na udzie pokrzywdzonego i nic więcej się nie działo.
Kara jest niższa, bo sąd uznał zachowanie księdza za wypadek mniejszej wagi. Wskazywał też na wcześniejszą niekaralność oskarżonego i bardzo dobrą opinię wśród wiernych.
Sąd podkreślał też, że reakcja władz kościelnych w tej sprawie była prawidłowa. Co nieczęsto się zdarza - mówił sędzia Sławomir Jęksa.
Władze kościelne często były krytykowane za brak reakcji w o wiele poważniejszych sytuacjach niż ta, która była sądzona w tej sprawie. Natomiast tutaj ta reakcja była jak najbardziej szybka i jak najbardziej pryncypialna i zakończyło się to stosowaniem sankcji wobec oskarżonego. Został pozbawiony stanowiska proboszcza
Władze kościelne odsunęły księdza od nauczania dzieci i ukarały naganą. Proces od początku toczył się przy drzwiach zamkniętych. Sąd Okręgowy zdecydował w poniedziałek, że uzasadnienie wyroku będzie jawne ze względu na interes pokrzywdzonych. Sędzia tłumaczył, że w tej sprawie zachowanie pokrzywdzonego, a przede wszystkim jego matki było "wręcz wzorcowe" od momentu, kiedy uzmysłowiła sobie, że zachowanie księdza było niestosowne.
Mateusza N. nie było w poniedziałek w sądzie. Zgodnie z wyrokiem oskarżony ma także pięcioletni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego na odległość nie mniejszą niż 50 metrów i pięcioletni zakaz kontaktowania się z nim.
Wyrok jest już prawomocny. Kara półtora roku więzienia oznacza, że oskarżony będzie mógł ubiegać się o jej wykonanie w postaci dozoru elektronicznego.