Według Jolanty Hajdasz - dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, oskarżenia o sabotownie mediów przez rząd podparto bardzo nielicznymi przykładami.
Po raz kolejny Reporterzy bez Granic, na podstawie epizodycznych wydarzeń wyciągają bardzo daleko idące, ogólne wnioski, pisząc o atakach władz polskich na niezależne dziennikarstwo, na podstawie dwóch wydarzeń dotyczących fotoreportera Gazety Wyborczej i portalu OKO.press. Ci dziennikarze znaleźli się w miejscu protestu przeciwko rządowi. Było tam więcej niż 5 osób, więc zostali spisani przez policję.
- Jako Centrum Monitoringu Wolności Prasy od razu sygnalizowaliśmy pomoc prawną, żeby wyjaśnić, kto był w pracy, a kto protestował - mówi Jolanta Hajdasz.
- Będziemy wspierać tych dziennikarzy, żeby ich nie karać, jeśli byli w miejscu pracy - dodaje. Zaznacza, że podobnych wydarzeń w Polsce nie odnotowano.
W ocenie Jolanty Hajdasz Reporterzy bez Granic po raz kolejny podważają to, że w Polsce media są wolne. Reporterzy bez Granic podali też za przykład materiały TVP na temat stacji TVN. W ocenie Jolanty Hajdasz, te newsy były w "morzu innych", a TVN nie złożył sprawy do sądu, co mógł zrobić.