Poznań od lat boryka się z brakiem pełnowymiarowych piłkarskich boisk. Jesienią Polonia grała na Śródce, jednak tam grafik jest napięty, natomiast remont obiektu na Głównej jeszcze się nie zaczął. Bezdomną drużynę przyjęła więc Polonia ze Środy. Problemem cały czas jest też pusta kasa, bo klub organizacyjnie nie był przygotowany na awans do ekstraligi. Mała miejska dotacja pozwoliła utrzymać się przy życiu, ale budżetu do końca sezonu zapewnionego nie ma.
- Polonia potrzebuje sponsora generalnego i tylko wtedy będzie mogła spokojnie rywalizować w rozgrywkach - mówi wiceprezes klubu Konrad Kowalski, który rozmawia z potencjalnymi sponsorami i liczy, że sezon uda się dograć do końca. Prezes Maciej Wąsikiewicz zrezygnował z funkcji po pobycie w szpitalu.
Sytuacja organizacyjna ma niestety wpływ na fatalne wyniki. - Na treningach nieźle to wygląda, a przychodzi mecz i jest tak, jak było - martwi się trener Michał Waraczyński. Polonia wciąż zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z zaledwie jednym punktem. Sobotnie spotkanie w Środzie z Olimpią Szczecin przegrała 0:4. Utrzymanie w ekstralidze będzie zadaniem z pogranicza wykonalności, ale gra toczy się o utrzymanie klubu, żeby historyczny awans do ekstraklasy w 2018 roku, w końcowym efekcie nie okazał się wyrokiem śmierci dla klubu z blisko stuletnią tradycją.
W najbliższym czasie być może dwa wydarzenia pomogą Polonii. 29 marca odbędą się wybory do zarządu klubu; z kolei w kwietniu, w drodze konkursu, zostaną podzielone miejskie dotacje dla poznańskich drużyn. Ale dofinansowanie z miejskiej kasy można dostać tylko wtedy, gdy część budżetu klub wypracuje sam.