Ponad trzy miesiące temu inspektorzy ochrony środowiska wydali nakaz zamknięcia składowiska odpadów w podkonińskim Marantowie. Kontrole wykazały, że prowadząca je firma nie spełniła żadnego z deklarowanych warunków w zakresie zabezpieczenia odpadów. Przez wiele dni na wysypisku dochodziło do częstych przypadków samozapłonu i interwencji straży pożarnej.
Prezydent Konina cofnął pozwolenie na składowanie odpadów, jednak operator składowiska odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Decyzja Kolegium zapadnie pod koniec stycznia. Wszystko wskazuje na to, że zakaz składowania odpadów zostanie podtrzymany, a firma prowadząca wysypisko będzie musiała je uprzątnąć.
Elżbieta Niewiadomska z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Koninie mówi, że jeśli firma nie uprzątnie śmieci - zrobi to miasto.
- Może być przejęte przez miasto postępowanie zastępcze ale musi to orzec sąd. I wtedy - nie na koszt podatnika; miasto poniesie koszty, ale będą one egzekwowane, bo to podmiot, któremu cofnięto zezwolenie powinien zostać obciążony kosztami zgodnie z zasadą "zanieczyszczający płaci". Będziemy to egzekwować do skutku, aż podmiot te należności uiści - dodaje Niewiadomska.
Jeśli miasto weźmie na siebie obowiązek uprzątnięcia składowiska - może mieć kłopoty z odzyskaniem kosztów tej operacji. Problem w tym, że koszt utylizacji szacuje się nawet na 5 milionów, a kapitał założycielski spółki to 5 tysięcy złotych.