Oskarżony Adam Z. dziś powtórzył, że nie przyznaje się do winy. Nie chciał składać wyjaśnień i odpowiadać na pytania. Nadal jest oskarżony o zabójstwo, choć rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak nie wyklucza innego finału sprawy.
Zgodnie z aktem oskarżenia wydarzyło się to, że oskarżony zabił Ewę Tylman, ale bierzemy pod uwagę również możliwość taką, że sąd nie uwzględni tych dowodów, a poprzestanie na kwestii nieudzielenia pomocy i mam nadzieję na skazanie chociażby za ten czyn. Upływ czasu zawsze działa na naszą niekorzyść
- wyjaśnia prokurator Wawrzyniak.
W śledztwie - między innymi podczas eksperymentu nad brzegiem Warty w Poznaniu, oskarżony oświadczył, że Ewa mu się wyrwała i zaczęła biec w stronę rzeki. "Mogła pomyśleć, że chcę ją zgwałcić" - mówił wtedy Adam Z. W tych zeznaniach nazwał siebie tchórzem, bo miał uciec, gdy znalazła się w wodzie. Dziś z tych wszystkich słów oskarżony się wycofał.
Ojciec Ewy Tylman liczy, że tym razem zapadnie wyrok skazujący.
Jestem już zmęczony, ale nadal nic nie wiemy, co się stało z moim dzieckiem, więc od tego jest sąd. Już jest 9 lat. Myślę, że w tej chwili będzie jakaś sprawiedliwość wymierzona jemu, jakaś kara, że się doczekam jakiejś sprawiedliwości i rodzina moja. Wymiar sprawiedliwości powinien go ukarać za nieudzielenie pomocy, bo zostawił dziecko moje na pastwę losu
- powiedział ojciec Ewy Tylman.
Obrońca oskarżonego nie chciał dziś rozmawiać z dziennikarzami i komentować sprawy.
Oskarżony i ofiara byli znajomymi z pracy. W listopadzie 2015 roku wracali z firmowej imprezy. To wtedy Ewa Tylman zaginęła. Ponad pół roku później jej ciało znaleziono w Warcie.
Adam Z. w tej sprawie już dwa razy był uniewinniany. Oba wyroki uchylił Sąd Apelacyjny w Poznaniu.