Państwowa Inspekcja Pracy ustaliła, że linia - mimo prowadzonych robót - była pod napięciem. Jak mówi szefowa Inspekcji w Lesznie Danuta Goździewicz-Suchanek, tego typu prace wykonuje się na pisemne polecenie. W tej sprawie nie zachowano procedur. Nim ENEA dostarczyła pisemne polecenie, doszło do wypadku.
Kontrolerzy ustalili też, że 17-latek pracował bez nadzoru osoby uprawnionej. Mężczyzna, który mu towarzyszył, nie miał takich uprawnień.