Konin jest w Wielkopolsce prawdziwym liderem jeśli chodzi o pozyskiwanie unijnych funduszy. Miasto składając wnioski zdobyło w pierwszym i drugim rozdaniu ponad 200 milionów złotych. Za te pieniądze wybudowano m.in. drugą przeprawę przez Wartę, wyremontowano wiele ulic, doposażono szkoły, przedszkola, uruchomiono programy aktywizujące bezrobotnych i wybudowano bulwary nad Wartą. Dobrze, że powstały jednak... nie uchroniono się przed absurdem i to za unijne pieniądze. Okazało się, że na bulwarach nie mogą powstać kawiarnie, punkty gastronomiczne, kramiki i przenośne stoiska. Miasto nie może brać pieniędzy za wynajem miejsca na bulwarach, nie może też wydzierżawić gruntów za darmo.
Na bulwarach nie będzie można napić się kawy jeszcze przez cztery lata. Urzędnicy z magistratu, mimo zapowiedzi - nie znaleźli żadnego sposobu na to, jak obejść obwarowania zawarte we wniosku o dotacje z UE. Kolejnym konińskim unijnym absurdem jest ulica Świętojańska. Przy składaniu wniosku nie pomyślano o mieszkających przy niej kilku rodzinach. W inwestycji za 4 mln zł nie zaplanowano kanalizacji. Mieszkańcy mają przy swoich domach szamba, a ich szanse na podłączenie do kanalizacji są niewielkie.
Wniosek na remont ulicy złożony został jeszcze wtedy, kiedy trzeba było zmierzyć się ze straszną biurokracją - przyznaje - Roman Jankowski, kierownik Wydziału Działalności Gospodarczej i Rozwoju Urzędu Miasta w Koninie.
Do pisania wniosków o dotacje przymierzało się także Stowarzyszenie Sprawni Inaczej z Koła. Nie udało się. Dlaczego? O przyczynach mówi prezes organizacji Leszek Molicki.
Wymagania, by w Kole, które boryka się z dużym bezrobociem znaleźć pracę dla ponad 20 osób są rzeczywiście bardzo trudne do spełnienia. Zajrzeliśmy też do Brzeźna pod Koninem, gdzie w ubiegłym roku zrobiono kanalizację za unijne pieniądze. Problem w tym, że rozgrzebano drogę i tak ją pozostawiono. Mieszkańcy tracą cierpliwość. Wicewójt Roman Gęziak zapewnia, że sprawa już niedługo znajdzie swój finał.
Wygląda na to, że do absurdalnych sytuacji za unijne pieniądze przyczyniają się dziś najczęściej sami wnioskodawcy. Np. kontrowersyjne wytyczne dotyczące wydawania pieniędzy z wniosków na ulotki, reklamę i promocję zostały zmienione - mówi Roman Jankowski, który czuwał nad wieloma projektami unijnymi. Czy ma rację? Co o pieniądzach z UE sądzą wnioskodawcy? Czy unijna biurokracja okazała się silniejsza niż polskie "wykombinujemy coś"? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.