Około godz. 3.00 w nocy zapaliła się sterta opon w serwisie oponiarskim przy ulicy Reknickiej. Dym szybko przykrył okoliczne lasy, a potem ulice i uliczki Zalasewa i części Swarzędza, a nieznośny zapach wdarł się do domów i mieszkań.
Początkowo za przyczynę brano duży pożar galerii handlowej na Podolanach ale ci, którzy wstali o świcie do pracy, zderzyli się ze ścianą niebieskiego dymu. Na forach mieszkańców pisano o dolegliwościach oddechowych. Po godzinie 10.00 zapach palonych opon utrzymywał się jeszcze w pomieszczeniach.
Dyrektor Szkoły Podstawowej Skrzydła Piotr Ławniczak odwołał lekcje.
Zauważyliśmy zadymienie, ale czekaliśmy na służby, które przyjechały. Służby stwierdziły, że nie ma zagrożenia, natomiast podjąłem decyzję, że jednak proszę, żeby w miarę możliwości rodzice odebrali dzieci
- mówi Ławniczak.
Po godzinie 10.00 na miejscu pożaru wciąż działali strażacy. Zza ogrodzenia naszemu reporterowi udało się zauważyć, że biura i hale warsztatowe serwisu opon nie ucierpiały. Spaliła się hałda opon sąsiadująca z płotem ogródków działkowych.
W miejscu, gdzie ogrodzenie styka się z wypalonymi teraz oponami siatka jest wygięta tak, jakby ktoś tamtędy przechodził. Na ziemi reporter Radia Poznań znalazł maseczkę chirurgiczną i rękawiczki nitrylowe.